– Wie pan, to jest takie hobby. Jedni zbierają grzyby, bo lubią chodzić po lesie, a inni chodzić wieczorem po plaży z wykrywaczami metali – mówi jeden z mieszkańców Niechorza, który zajmuje się od dawna poszukiwaniami.
Niedawno, jak sam się pochwalił, znalazł kilkadziesiąt zł w postaci monet pięciozłotowych.
– Ale to się rzadko już zdarza, że ludzie gubią tyle pieniędzy – dodaje.
Kiedyś znajdowało się monety w pobliżu zjeżdżalni wodnych, jakich było wiele na naszych plażach. Dzieci gubiły je, stojąc w kolejce. Teraz zjeżdżalni już coraz mniej, bo to już mało opłacalny interes, co widać po pozostałościach po tych obiektach. Po wielu zostały tylko słupy.
Co najczęściej znajdują poszukiwacze? Oczywiście kapsle od napojów, które plażowicze zakopują w piasku. Teraz „modne” stało się zakopywanie aluminiowych folii po gorącej kukurydzy, jaka sprzedawana jest przez wielu sezonowych biznesmenów. Poszukiwacze mówią, że kapsle i monety wykrywacze wyczuwają na tym samym sygnale. Niedawno jeden z poszukiwaczy znalazł złotą literkę, która zerwała się z łańcuszka przywieszonego na szyi. – Wartość nieduża, ale zawsze to złoto, a nie kapsel od piwa – dodaje z dumą.
Niektórzy z tych co traktują tę zabawę poważnie, mają ze sobą saperki i durszlaki do przesiewania piasku. Po sygnale na wykrywaczu wykopują piasek i zaczynają przesiewać, ale mało kiedy coś cennego znajdują. Ale – tak prawdę mówiąc – kiedyś jeden z poszukiwaczy zdradził mi, że nawet jakby coś cennego znalazł, to i tak by się tym nie pochwalił.
Wykrywacze metali kosztują od kilkuset zł (najtańsze ok. 300 zł) po kilka tysięcy, ale tych profesjonalnych na plażach się nie spotyka. Mają je poszukiwacze „większych” skarbów i szukający często na bakier z prawem, w lasach i na innych terenach, gdzie tego czynić nie wolno. Chodzi o zabytkowe rzeczy, których nie wolno ot tak sobie zabrać, trzeba je oddać chociażby do muzeum. Czy poszukiwania na plaży są legalne?
Maciej Lewczuk, dziennikarz od lat zajmujący się tą tematyką, stwierdza: „Wiele osób chciałoby rozpocząć swoją karierę z chodzeniem z wykrywaczem metalu, lecz boi się konsekwencji karnych za użytkowanie takiego sprzętu. Niejeden amator skarbów, jakie skrywa ziemia, szuka zwykle ciekawych miejsc, związanych często z historycznymi wydarzeniami na danym terenie. Używając wykrywacza, jest w stanie odszukać zakopane w ziemi metalowe elementy. Tańszy sprzęt może sprawić, że wykrywa się wszelkie gwoździe, kapsle, śrubki, nakrętki czy puszki po konserwach lub piwie. Przy lepszym sprzęcie można użyć dyskryminacji, czyli skupić się na metalach nieżelaznych, a nawet jedynie na złocie i innych metalach szlachetnych, a nawet monetach. Nie ma problemu, gdy szuka się zaginionego w trawie lub piasku łańcuszka, pierścionka czy obrączki lub zegarka. Problemy pojawiają się, gdy poszukiwacz wchodzi na pole lub posesję bez wiedzy i zgody właściciela. Problemem jest także poruszanie się po terenach parków krajobrazowych, rezerwatów, a także w miejscach historycznych, które są wyraźnie oznakowane. Poszukiwania na tych terenach mogą wykonywać głównie archeolodzy lub odpowiednie służby, a to także jedynie po wydaniu odpowiednich pozwoleń i przygotowaniu oraz zabezpieczeniu terenu lub zabytkowych obiektów”. ©℗
Tekst i fot. Mirosław Kwiatkowski