Sandacz z pieczarkami
Sandacz – kuzyn okonia – żyje zarówno w słodkich wodach śródlądowych – jeziorach zbiornikach zaporowych czy rzekach, jak i w płytkich wodach przybrzeżnych Bałtyku. To chuda ryba, której mięso zawiera zaledwie ok. 0,7 g tłuszczu.
Najbardziej dorodne osobniki mogą dorastać nawet do ponad metra długości i osiągnąć sporo powyżej 10 kilogramów masy ciała.
Sandacza można dostać m.in. na stoiskach rybnych dużych sklepów. Trzeba jednak zrobić zakupy dość wcześnie, gdyż ryba ta dość szybko znika z lodu na sklepowym stole. Naszego sandacza kupiliśmy z głową i ogonem. Był wypatroszony i ważył 1,1 kg. Niestety, ryba jest stosunkowo droga, kilogram kosztował prawie 40 zł.
SKŁADNIKI na 4 porcje
1-1,5 kg sandacza
20-30 dag pieczarek (opakowanie)
2 średnie czerwone cebule
oliwa
przyprawa warzywna, np. ziarenka smaku
pieprz
Ostrym nożem usuwamy łuski, którymi pokryta jest cała skóra sandacza. Pozwoli to m.in. łatwiej jej wchłonąć wszelkie przyprawy smakowe. Odcinamy głowę. Rybę można przygotować w formie dzwonków, lecz my wytniemy z niej filety. Nie jest to trudne, jeżeli dysponujemy ostrym nożem. Rozpoczynamy cięcie od grzbietu, posuwając się delikatnie ku podbrzuszu. Lekki opór i odgłos ości żebrowych oznacza, że posuwamy się z maksymalną wydajnością. Musimy jednak uważać, aby nie skaleczyć się o dość ostre wyrostki płetwy grzbietowej.
Po tej czynności każdy filet dzielimy na dwie części, myjemy w zimnej wodzie i osuszamy papierowym ręcznikiem. Następnie mięso nacieramy oliwą i lekko posypujemy gotową przyprawą do ryb lub zawierającą suszone warzywa. My użyliśmy ziarenek smaku. Pieprzymy. Raczej już nie solimy, gdyż przyprawy zawierają sól.
Obieramy i myjemy pieczarki, które następnie kroimy w plasterki i siekamy. Część tak przygotowanych grzybów rozkładamy na folii, a na nich kładziemy porcję fileta. Resztą posiekanych pieczarek posypujemy górę i kładziemy pokrojoną w piórka lub w krążki czerwoną cebulę, która nada mięsu aromatyczną słodkość. Ponownie lekko oprószamy przyprawami, następnie folię szczelnie zawijamy.
Cztery takie zawiniątka wkładamy do brytfanny i wstawiamy do piekarnika o temperaturze ok. 200 stopni C. Pieczemy około godziny, jednak na jakiś kwadrans przed końcem polecamy przeciąć lub częściowo rozwinąć folię – dzięki temu ryba będzie miała szanse na częściowe zrumienienie. Odparuje także część wody. Najlepiej smakuje na ciepło np. z ryżem.