- Nie mam uprawnień, by weryfikować cenę lokalu. Polegam na oświadczeniu stron - stwierdziła przed Sądem Okręgowym w Szczecinie notariusz Paulina C., oskarżona w procesie działania grupy przestępczej, która wyłudzała mieszkania od biednych i poszkodowanych przez los ludzi. Ci często lądowali w jakichś norach i obiecanych pieniędzy nie otrzymywali.
Pani notariusz zapomniała, że jej obowiązkiem było ostrzegać oszukiwanych ludzi, że cena sprzedawanego przez nich mieszkania była śmiesznie niska, na co zwrócił uwagę adwokat oskarżający ją i trzech innych notariuszy. Oprócz nich na ławie oskarżonych siedzi siedmiu „pośredników".
Jak już wiele razy pisaliśmy, umowy sporządzane były w „swoich" kancelariach notarialnych, gdzie często klientom ich nie odczytywano. Podpisywali je niekiedy na korytarzu, a nawet w samochodzie albo też wcale nie otrzymywali, bo zastępował ich pełnomocnik. Bardzo często po ich przeczytaniu osoby sprzedające dowiadywały się, że otrzymały pieniądze, tyle tylko że na papierze, ale podpisały akt notarialny. Wielu klientów podpisywało je w stanie nietrzeźwym,
...