Słyszymy raz po raz opinie ze sfer rządowych, że Polska przeżywa okres największej prosperity - drugi „złoty wiek". Zaiste, ponad pół miliona pracowników administracji publicznej (wraz z rodzinami ponad 3 mln), rozmnożonych w ostatnim ośmioleciu, jak nigdy w dziejach, może tak sądzić. Obecny układ daje im stałą, pewną pracę, o co dziś w Polsce najtrudniej.
Tymczasem nieurzędniczych miejsc pracy wciąż ubywa...
Załoga kołobrzeskiej PŻB znów alarmuje, że Ministerstwo Skarbu Państwa wznowiło przygotowania do sprzedaży tej dobrze prosperującej, przynoszącej zyski firmy. Już w zeszłym roku Polska Żegluga Bałtycka - po kosztownej modernizacji oraz zainwestowaniu w nowy prom - szykowana była przez rząd do „prywatyzacji", czyli... sprzedaży obcej konkurencji.
A już wydawało się, że po solidarnym wsparciu protestu pracowników PŻB przez wszystkie władze Pomorza Zachodniego rząd obiecał wstrzymać sprzedaż i jeszcze raz rozważyć sens takiej transakcji.
Po skutecznym przeciwstawieniu się społeczeństwa i władze Śląska likwidacji przemysłu górniczego Szczecin był kolejnym regionem tak zdecydowanie broniącym resztek polskiej gospodarki morskiej.
Dziś okazuje się, że słowo dane przez władze jest lotne jak piórko. Skarb Państwa znów forsuje sprzedaż. Natomiast wysunięty przez kierownictwo PŻB pomysł połączenia sił rodzimych firm poprzez powołanie Polskiej Grupy Promowej napotyka na przeszkody ze strony resortu skarbu.
Przypomnę, za reporterką „Kuriera", że ministerstwo gotowe jest sprzedać PŻB duńskiej, niemieckiej lub fińskiej konkurencji za niecałe 40 mln zł, podczas gdy niedawno zakupiony przez przedsiębiorstwo prom (unowocześniany obecnie w Szczecinie) kosztował 120 mln! Chciałoby się zapytać za Mickiewiczem, czy ktoś tu rozumowi nie bluźni...
Skoro obecnie - jak brzmi rządowa ocena stanu kraju - „Polska przeżywa swój złoty wiek", to dlaczego państwo chce za śmiesznie niską cenę pozbyć się kury znoszącej złote jaja? Czyżby władza ukrywała przed nami dramatyczną sytuację ekonomiczną? Nikt już nawet u nas nie śmie kwestionować poglądu, że kapitał ma narodowość. Praktycznie udowadniają to kraje Zachodu, które nalegając na likwidację ważnych dziedzin gospodarki w Polsce, rozwijają je skutecznie u siebie. Przykładem może być nowoczesna niemiecka energetyka oparta na... węglu.
Tylko przyparty do muru bankrut lub ktoś szantażowany przez mroczne siły wyzbywa się za bezcen dobrze funkcjonującej firmy, w którą nie tak dawno zainwestował krocie! Co myśleć, jeśli tak postępuje rząd RP z powierzonym mu majątkiem narodowym?
Choć przeciw polityce wygaszania polskiej żeglugi na Bałtyku zaprotestowało całe społeczeństwo Pomorza Zachodniego, władza odczekała dwa miesiące i nadal robi swoje, licząc na bierność milczącej większości. Czy pozwolimy rządzącym na pozbycie się tak cennych dziś miejsc pracy dla Polaków?
©℗
Janusz ŁAWRYNOWICZ
Janusz Ławrynowicz, dziennikarz i publicysta "Kuriera Szczecińskiego".
Autor bloga patrzy na rzeczywistość "pod prąd" i nie poddaje się poprawności politycznej. Komentuje wynaturzenia w polityce i gospodarce.