Poniedziałek, 23 grudnia 2024 r. 
REKLAMA

Wigilijny poligon relacji

Data publikacji: 2024-12-12 12:57
Ostatnia aktualizacja: 2024-12-12 12:57

Idealne święta nie istnieją. Piszę to nie dlatego, że postanowiłam być Grinchem i je Państwu zepsuć, ale dlatego, że to najprawdziwsza prawda. Wcale nie jest mi z tego powodu smutno. Świadomość ta jest uwalniająca, rześka, potrzebna. Może i Państwa do tej myśli zachęcę?

Idylliczne obrazki jakie serwują nam bożonarodzeniowe reklamy, viralowe relacje w social mediach są choć miłą dla oka baśnią, to jednak ułudą. Każda, każdy z nas jest osobną, intymną, czasem wesołą, a czasem smutną opowieścią. Balladą złożoną z milionów chwil, radości, setek doświadczeń, nie przepracowanych spraw, których historii nie da się wpasować w świąteczne, cekinowe gorsety. Zawsze coś będzie cisnąć, wystawać, uwierać, źle się układać.

Nawet, gdy przykleimy miliony rzęs, kupimy najpiękniejszą suknię, ogolimy nogi, bikini, pachy, zaharujemy się sprzątając i gotując, nie sprawimy, że ten czas będzie idealnie świąteczny.

Nawet, gdy wypolerujemy samochód, ogolimy twarz, zaciśniemy pod szyją krawat, a w mankietach rozbłysną luksusowe spinki, nie uratujemy tych świąt jeśli …

Z dzieciństwa pamiętam bajkę, której słuchałam wieczorami z taśmy magnetofonowej. Streszczam ją poniżej.

Pewna dziewczynka bardzo marzyła o zabawce. Za wszelką cenę chciała ją mieć. Jak to bywa w baśniach pojawia się dobra wróżka i złożyła dziewczynce propozycję. W zamian za kilka lat jej życia ofiaruje dziewczynce upragnioną zabawkę. Mała długo nie myśląc zgadza się. Czarodziejka zgodnie z umową macha różdżką, mruczy pod nosem magiczne zaklęcia i pyk, zabiera małej pięć lat życia. W chwilę staje się o 5 lat starsza, zamiast ośmiu lat ma trzynaście, trzyma w rękach upragnioną zabawkę. Wszystko się zgadza, zadziało się zgodnie z umową, tyle, że dziewczynka jest już starsza i średnio jej się podoba wymarzona zabawka, pragnie czegoś adekwatnego do jej wieku. Dogaduje wróżką kolejny deal. Sytuacja się powtarza. Dziewczyna starzeje się kolejne 5 lat i dostaje to co chciała, lecz znów nie jest zadowolona. Po raz kolejny prosi o wsparcie wróżkę i tak jeszcze wiele razy. W końcu patrzy w lustro, widzi nieszczęśliwą staruszkę, która nadal jest niezadowolona ze spełnianych życzeń. Już wie, że zmarnowała życie goniąc za marzeniami zamiast żyć tu i teraz.

Wracając do zawiązanych krawatów i brokatowych rzęs może podobnie jest ze świętami i przygotowaniam do nich? Szykujemy siebie, domy, staramy się, wymyślamy coraz to nowe koncepcje, wyrzucając zeszłoroczne ozdoby na śmietnik, który wielką hałdą przycumuje gdzieś u wybrzeży Afryki tylko po to, by już wigilię myśleć o Sylwestrze.

Zasiadamy do odświętnie przystrojonego stołu myśląc: i po co to wszystko było? Wcale nie jest tak jak obiecał dyrektor kreatywny Ikei czy pracownik marketingu Apart. Nie cieszą nas niektóre prezenty, napotkane osoby, a uśmiechamy się, bo tak wypada. W głowie kłębią się bilanse, podsumowania, urazy, przekonania, ubiegłoroczne zadry. Dopada nas proza życia, irytujący wujcio rzucający lubieżnymi żarcikami, wścibska, trajkocąca ciotka, zasmucona brakiem wnucząt mama, znudzony życiem tata, kuzynka, która ma lepszą pracę od Ciebie i brat, który ma już żonę i dziecko w drodze.

Hiperbolizuję po to, by przewrotnie zachęcić Cię do polubienia tego, od czego uciec się nie da. Namawiam do polubienia prozy życia, bycia na sto procent tu i teraz, zauważenia i zaakceptowania cienia, bo wszystko ma swój cień. Żadna, nawet najpiękniejsza choinka nie zasłoni tego, czego nie lubimy, a puści nam złośliwie oko przy świątecznym stole i powie: sprawdzam!

Może dlatego czasem marzymy o świętach poza domem, chcemy uciec od stołu, przy którym jest nam niewygodnie, sztucznie, nieszczerze. Wciskając dzwonek do drzwi przewiązanych złotą kokardą czujemy jak skręca się nam żołądek, bo pierwszy raz zobaczą nas z chłopakiem, a nie dziewczyną. Pukając do drzwi chcemy uciec, by znów nie tłumaczyć się, że dzieci nie są dla nas, nie marzymy o nowym mężu, żonie, bo latka lecą, a rozwód był tak dawno. Nie chcemy innej pracy, w tej jest nam dobrze. Nie chcemy po raz setny mówić, że nasze życie jest fajne. Nie chcemy się tłumaczyć, a wiemy, że tego będą oczekiwać, że będą oczekiwać odpowiedzi na pytania, które nigdy nie powinny być zadane. Myślimy: Jak jeszcze raz mnie zapyta o to, wybuchnę.

Czy to się musi wydarzyć? Może przesadzamy, wywołujemy wilka z lasu? Coś w tym jest. Jak spędzić ten czas dobrze, nie miło, nie radośnie, a po prostu dobrze? Warto mieć plan i wyprodukować wspierające nastawienie. Wprowadzić się dobry nastrój, wyłapać jak muchy wszelkie niepokojące myśli i puścić je wolno poza nawias, nie dawać im więcej uwagi. Od nastawienia bowiem zależy bardzo wiele.

Wyobraź sobie, że startujesz w maratonie z przekonaniem, że na pewno nie dobiegniesz do mety. Owszem może nawet się udać ale włożysz w to o wiele więcej wysiłku. Na potrzeby realizacji naszego planu warto też przyjąć pewną myśl, która w pierwszej chwili może się nie spodobać, ale gdy damy jej szansę, będzie czynić świąteczne cuda.

Otóż wcale lub średnio mamy wpływ na innych i ich zachowania, w zamian mamy wpływ na to, co z tym robimy. Ta konstatacja może się wydać smutna ale w rzeczywistości jest bardzo dobrą wiadomością. W maratonie biegniemy siłą własnych nóg, serca, oddechu, kondycji fizycznej i psychicznej, a więc jesteśmy … właścicielami naszego biegu. Jeśli uznamy, że jesteśmy właścicielami swoich reakcji, emocji, uczuć, to tym bardziej będziemy właścicielami każdej sytuacji, w której uczestniczymy. Jako właściciele np. rozmowy bierzemy odpowiedzialność za jej przebieg. Innymi słowy, jeśli nie pozwolimy, aby podczas rozmowy ktoś nas zdenerwował, nie oddamy władzy nad naszymi emocjami, przebiegiem rozmowy i efektem końcowym, będą to dobre święta.

Czas na przykład. Skoro nie mamy wpływu na to, że mama każdego roku dopytuje o dzieci, na domiar złego przy wszystkich, musimy nauczyć się reagować bez obciążających emocji takich jak złość, gniew, frustracja, uraza. W tym celu warto nauczyć się mówić o emocjach bez emocji. Jak to zrobić? Temu służą mapy uczuć, emocji i treningi diagnozowania swoich stanów emocjonalnych i tego o czym nas informują. Należy je nazwać, sprawdzić z czym (w nas) są zakotwiczone, jakie zdarzenia je wywołują i dlaczego, skąd się bierze takie, a nie inne ich natężenie.

Gdy już poznamy swoje emocje i czujemy, że jakaś sytuacja włączy np. złość, to dobrze jest ją wyeksploatować wcześniej. Można w tym celu pobiegać, iść na spacer, do lasu, wykrzyczeć się w poduszkę, skopać worek treningowy.

W tym ćwiczeniu chodzi o to, aby nasza asertywność nie była nadmiernie naładowana emocjonalnie, bo wtedy łatwo zamieni się w agresję, a przecież chodzi nam o to, by tę wigilie przeżyć dobrze, przyjemnie dla wszystkich.

Tak więc jesteśmy przygotowani, spokojni, co dalej? Nie reagować na „zaczepki”? Można ignorować niewygodne pytania jednak nie zawsze jest to możliwe.

Jest prosta metoda, która swietnie się sprawdzi, gdy przy stole wigilijnym padnie nazbyt osobiste pytanie. Nazywa się FUKO, negatywny feedback, negatywna informacja zwrotna. Pierwsze litery oznaczają po kolei: Fakty, Uczucia, Konsekwencje, Oczekiwania.

Jeśli padnie pytanie: „ A kiedy u Was w końcu pojawi się taka śliczna dziewczynka?”
spróbuj odpowiedzieć tak:
fakt: Zapytałeś mnie o to, kiedy będziemy mieć dziecko (ważne: stwierdzamy fakt bez jego oceny czyli bez dygresji. Im zwięźlej tym lepiej)
uczucia: Zasmuca mnie to/sprawia mi to przykrość
konsekwencje: Jeśli nadal będziesz o to pytać, będę zmuszony np. odejść od stołu.
oczekiwania: Proszę nie pytaj mnie o to, gdy będę gotowy sam poruszę ten temat.

Możesz też domknąć pytaniem-klamrą temat: Czy możemy się tak umówić?

Tak postawiona sprawa zostawia wybór, pokazuje Twoją dobrą wolę i koncyliacyjne podejście. Zwróć uwagę na mowę ciała, spojrzenie, mimikę, ton głosu, tempo mówienia. W pierwszej chwili nie będzie to przyjemne dla rozmówcy dlatego warto zmiękczyć wypowiedź pozawerbalnymi akcentami wypowiedź.

Co jest ważne w prowadzeniu rozmowy opartej na FUKO?

Zawsze, o ile to możliwe przeprowadzamy ją na osobności. Nie chodzi o odbicie piłeczki, przyganę, kontratakowanie i szantażowanie emocjami. Celem jest jasne, przyjazne sformułowanie i uzasadnienie tego, czego oczekujemy. Jeśli sytuacja się będzie powtarzać, stosuj metodę zdartej płyty.

Pamiętaj, nie masz wpływu na czyjeś zachowanie. Jego reakcja, jego odpowiedzialność. Jeśli zaczniesz atakować rozmówca zamiast słuchać zacznie obmyślać obronę. Przez to umyka część wypowiedzi i jej sens, co zazwyczaj prowadzi do podgrzewania emocji.

Jak więc spędzić idealnie święta? Jeśli miałabym podać moją definicję idealnych świąt brzmiała by tak: Będą idealne jeśli spędzę ten czas w zgodzie ze sobą. Będą idealne jeśli mimo, iż oni się nie zmienili, jest mi wśród nich dobrze. Reszta jest tylko dodatkiem. Tak dzieją się cuda w praktyce.

Dobrych świąt!

Agata BARYŁA 

Komentarze

chester
2024-12-14 19:56:01
A wariatka jeszcze tańczy ...
Dzięki
2024-12-14 19:11:39
Po przeczytaniu doszedłem do wniosku że niepotrzebnie się tak spinam bo koniec i tak będzie marny - życie mnie męczy - dzięki pani uświadomiłem sobie że to się nie zmieni i nie ma sensu się tak męczyć - dzięki, dobrych świat itd - pozdrawiam

Dodaj komentarz

HEJT STOP
0 / 500