Piątek, 22 listopada 2024 r. 
REKLAMA

Sędziowie nie chcą sądzić

Data publikacji: 12 października 2015 r. 05:04
Ostatnia aktualizacja: 11 kwietnia 2021 r. 15:30
Sędziowie nie chcą sądzić
Fot. A.SPIRYDOWICZ (arch.)  

Żaden z sędziów Sądu Lekarskiego w Szczecinie nie chciał się podjąć sądzenia dr. Tomasza B., lekarza do niedawna sprawującego nadzór nad funkcjonowaniem laboratorium w Policach, w którym doszło do pomyłki podczas zapłodnienia in vitro. Gdzie więc odbędzie się proces, zdecyduje sąd działający przy Naczelnej Izbie Lekarskiej w Warszawie.

Wniosek o ukaranie dr. Tomasza B. (byłego szefa Laboratorium Wspomagania Rozrodu w Policach) wpłynął do Sądu Lekarskiego działającego przy Okręgowej Izbie Lekarskiej pod koniec lipca. Długo nie wyznaczano terminu wokandy. W końcu się okazało, że w Szczecinie nie ma kto się sprawą zająć. Osiemnastu sędziów działających przy szczecińskiej OIL odmówiło bowiem poprowadzenia procesu. Jak się dowiedzieliśmy, z przyczyn osobistych - tzn., z powodu znajomości z Tomaszem B. Dlatego dokumenty zostały wysłane do Warszawy.

Przypomnijmy, że chodzi o głośną aferę „z in vitro", czyli sprawę dotyczącą fatalnego błędu, do którego doszło w polickim laboratorium (będącego częścią szpitala klinicznego przy ul. Unii Lubelskiej w Szczecinie). W 2013 r. doszło tam do przypadkowego zamienienia komórek jajowych, czego efektem jest urodzenie przez matkę, która przeszła zabieg sztucznego zapłodnienia, dziecka z zarodka innej kobiety.

Błąd wyszedł na jaw, kiedy rodzice dziewczynki zdecydowali się na badania DNA - wynikła taka potrzeba, bo dziecko od urodzenia jest bardzo chore. Natychmiast po otrzymaniu wyników złożyli w prokuraturze doniesienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa. Sprawą zainteresowało się Ministerstwo Zdrowia (szpital został ukarany finansowo, laboratorium zlikwidowano). Wyjaśnienia przyczyn powstania pomyłki podjął się rzecznik odpowiedzialności zawodowej.

W czerwcu zakończył swoje postępowanie. Zgodnie z wymogami, sporządził dokument, pełniący w sądownictwie samorządowym rolę aktu oskarżenia. Wnioskował w nim o ukaranie lekarza, który pełnił bezpośredni nadzór nad pracą laboratorium - konkretnie domagał się zasądzenia kary finansowej i zakazu pełnienia funkcji kierowniczych.©℗

(lw)

REKLAMA
REKLAMA

Komentarze

życie
2015-10-12 10:54:14
Nikt nie chce być sędzią we własnej sprawie, ale dobrze, że przynajmniej chcą zachować pozory bezstronności. Z drugiej strony, czy ktokolwiek liczy na to, że zabiorą mu dożywotnio prawo wykonywania zawodu lekarza, z zakazem pracy związanej z tego typu działalnością??
mrr
2015-10-12 08:19:26
a tam, wlasnie dobrze zrobili, mieli niby nie przyznawac sie do bliskien znajomosci i sami "lagodnie" pana doktora obsądzić. tak przynajmniej rozpoznaja jego sprawe zdala od szczecinskiego srodkowska bo w warszawie
SromotnikBezwstydny
2015-10-12 07:42:55
Klan medyczny rządzi się swoimi prawami, na wzór stada kruków...
e-e
2015-10-12 07:34:07
To się nazywa s o l i d a r n o ś ć zawodowa.

Dodaj komentarz

HEJT STOP
0 / 500


REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA