Niektórzy rodzice sześciolatków ze Stargardu są oburzeni, że ich pociechy nie mogą odbyć obowiązkowego rocznego przygotowania przedszkolnego w przedszkolu, lecz tylko w szkole. Uważają, że w ten sposób łamane są zapisy Ustawy o systemie oświaty, zapewniającej rodzicom możliwość wyboru.
– Zdecydowaliśmy, że wybieramy przedszkole i nie braliśmy pod uwagę, że spotkamy się z jakimikolwiek kłopotami w tej materii – przyznają Agnieszka i Tomasz ze Stargardu (nazwisko do wiadomości redakcji), rodzice sześciolatka. – Dyrektorka przedszkola, do którego uczęszcza nasze dziecko, nie chce jednak przyjąć deklaracji o kontynuowaniu wychowania przedszkolnego w tej placówce. Aby jednak dopilnować wyznaczonego terminu, wysłaliśmy deklarację listem poleconym za potwierdzeniem odbioru oraz mailem. Obawiamy się jednak, że mimo złożenia deklaracji w terminie, nasze podania i tak zostaną odrzucone podczas rekrutacji do przedszkola. Bo podobno zgodnie z nakazem władz miasta, sześcioletnie dzieciaki i tak pójdą do „zerówki” w szkole. Myślimy, że jest to ewidentne łamanie naszego prawa decydowania o losie naszego dziecka. Uważamy, że władze miasta błędnie interpretują przepisy i nasze dziecko ma prawo pozostać w przedszkolu, pod danym adresem, a nie w żadnej filii w szkole.
Naczelnik wydziału edukacji w stargardzkim Urzędzie Miejskim Bronisław Stefanowicz tłumaczy, że przedszkola miejskie mają swoje oddziały w szkołach i od 4 lat sześciolatki odbywały tam obowiązkowe roczne przygotowanie przedszkolne. Takie rozwiązanie umożliwiło przyjęcie większej liczby dzieci młodszych.
– Dyrektorzy przedszkoli zapewnili dzieciom sześcioletnim, które zrealizowały już „zerówkę” w przedszkolu, a których rodzice nie skorzystali z prawa objęcia ich dziecka obowiązkiem szkolnym, kontynuację przygotowania przedszkolnego w oddziałach przedszkolnych zlokalizowanych w szkole podstawowej, będących integralną częścią danego przedszkola miejskiego – wyjaśnia Bronisław Stefanowicz. – Takie rozwiązanie się sprawdza i nie wiem, skąd wzięło się negatywne nastawienie rodziców w tej kwestii. Dzieci realizują tę samą podstawę programową, w tych samych godzinach, mają podobne zajęcia i opiekę, tylko korzystają z sali w innym budynku. Nadzór pedagogiczny nad tymi maluchami prowadzi nadal dyrekcja przedszkola. Uważam, że nie łamiemy zapisów nowej Ustawy, ale ze względu na wyraźny opór rodziców, być może nasze rozwiązanie zostanie zmodyfikowane.
Aneta SŁABA
Więcej w środowym "Kurierze Szczecińskim" i e-wydaniu
Fot. Dariusz GORAJSKI