Armatorzy śródlądowi alarmują o praktycznym końcu w tym roku żeglugi pomiędzy Polską a Niemcami. Chodzi o drogę wodną Szczecin - Berlin.
- Szlak ten jest permanentnie zamykany przez stronę niemiecką, która podaje przeróżne powody, aby wytłumaczyć swoje działania - mówi Jacek Galiszkiewicz, przedstawiciel szczecińskiej firmy Navigar Trans.
Jak dodaje, praktycznie żadne statki śródlądowe z Europy Zachodniej nie dopływają drogą śródlądową do polskich portów, w tym do Szczecina, Polic i Świnoujścia. W efekcie maleją obroty. Ładunki nie mogą też zostać wywiezione (węgiel, nawozy, zboża).
- Dużo ładunków nie może także dotrzeć do naszych portów, aby później wypłynąć w świat - podkreśla.
Przez znaczną część tego roku kanał Odra-Hawela był zamknięty. Najpierw od 30 kwietnia do 18 lipca - z powodu znalezienia bomby w Oranienburgu. Następnie od 23 września do 1 listopada, gdyż remontowano śluzę zachodnią w Hohensaaten. Teraz - 11 listopada - znów zamknięto szlak z powodu niewybuchu z czasów II wojny światowej, na jaki natrafiono w Oranienburgu… Prawdopodobnie będzie nieczynny do 12 grudnia.
Od 2 stycznia do 1 marca 2020 r. nastąpi zamknięcie kanału Odra-Hawela z powodu prac konserwacyjnych podnośni Niederfinow.
Zdaniem armatorów, powody podawane przez stronę niemiecką są naciągane.
- Niestety, nasze protesty skierowane do władz niemieckich i polskich nie przyniosły żadnych efektów - żali się J. Galiszkiewicz.
Niemieccy i polscy armatorzy rozważają przeprowadzenie akcji protestacyjnej, która zwróciłaby uwagę na ich problemy. Na razie jednak konkretne decyzje w tej sprawie nie zapadły.
(ek)
Fot. Navigar Trans