W lipcu tego roku przyszedł do burmistrza z reklamówką. W środku były elementy elewacji domu. Jak twierdził – mogą w końcu kogoś zranić. Oznajmił zdziwionej sekretarce: „przyniosłem waszą współwłasność, która może być przyczyną wypadku”.
Wysypał zawartość torby na stół. Ze środka wypadły fragmenty desek i tynk. Tak Marek Olszewski odpowiedział gminie Dębno na brak zainteresowania domem, który w wyniku rodzinnego konfliktu stał się częściowo własnością komunalną.
O sprawie pisaliśmy już kilka miesięcy temu. Przypomnijmy, że gmina Dębno otrzymała od skłóconej rodziny prawo własności do jednej-trzeciej domku z ogródkiem. Nie ujawniała się z tym faktem przez lata. O prezencie dla gminy nie wiedzieli lokatorzy i współwłaściciele. Po kilku latach do domku w Dębnie zapukali przysłani przez gminę rzeczoznawcy majątkowi. Oznajmili, że wykupienie udziałów gminy będzie ich kosztować około 50 tys. złotych.
Mieszkający w rzeczonym domu – niepełnosprawny syn i jego schorowana osiemdziesięcioletnia matka żyli w nieświadomości, że trzecia część ich domu ma status budynku komunalnego. Przypadkowe odkrycie stanu prawnego ich domu okazało się szokiem. Wkrótce nastąpił drugi, kiedy przyjechali rzeczoznawcy zatrudnieni przez gminę, by wycenić wartość nieruchomości.
Przez lata współwłaściciel (a mowa o gminie) siedział cicho, tak jakby nie interesowało go to, że posiada nieruchomość i – jakby nie było – odpowiada za nią, gdyż ciążą na nim obowiązki związane z utrzymaniem budynku w należytym stanie. W międzyczasie Marek Olszewski, syn zmarłego współwłaściciela (ten po rozwodzie aż do śmierci nadal mieszkał we wspomnianym domu w Dębnie) przeprowadził remont.
Docieplenie domu i położenie tynku wykonano źle, niezgodnie ze sztuką budowlaną. Wykonawca wziął zapłatę, ale po reklamacji pieniędzy nie oddał. Sąd przyznał rację Olszewskiemu, tyle tylko, że odszkodowania do dziś pan Marek nie odzyskał, gdyż z powodu „braku możliwości ściągnięcia z pozwanego należnych środków” – sprawę komorniczą umorzono. ©℗
Tekst i fot. R.K. Ciepliński
Więcej w piątkowym „Kurierze Szczecińskim” i e-wydaniu z dnia 13 listopada 2015 roku