Główny podejrzany o zorganizowanie zamachów w Paryżu Salah Abdeslam miał w swoim mieszkaniu w Brukseli dokumenty na temat niemieckiego jądrowego ośrodka badawczego Juelich - pisała w czwartek (14 kwietnia) część niemieckich gazet. Urząd Ochrony Konstytucji (BfV) zaprzecza.
Redaktionsnetzwerk Deutschland (RND, duża agencja zaopatrująca w materiał informacyjny ponad 30 niemieckich gazet codziennych) poinformowała o dokumentach powołując się na źródła w parlamentarnej komisji, której posiedzenia są utajnione. Według tych źródeł szef BfV Hans-Georg Maassen powiedział w końcu marca dziewięcioosobowej komisji, że Abdeslam miał owe dokumenty. Maassen miał też oświadczyć członkom komisji nadzorującej pracę niemieckich służb specjalnych, że w mieszkaniu Abdeslama znaleziono m.in. wydruki artykułów z internetu i zdjęć prezesa centrum badawczego Juelich, Wolfganga Marquardta.
Według RND nie jest jasne, czy Maassen przekazał te informacje urzędowi kanclerskiemu lub MSW. O informacjach tych miało wiedzieć kilku deputowanych Bundestagu i ekspertów do spraw terroryzmu, poufnie poinformowanych przez Maassena. Rzecznik BfV zaprzeczył tym doniesieniom.
- Nie mamy na ten temat żadnych informacji - powiedział agencji dpa i podkreślił, że "Maassen nigdy nie prowadził w tej sprawie rozmów z członkami parlamentarnego gremium kontrolnego".
Ośrodek Juelich jest położony w pobliżu granicy z Belgią. Centrum naukowo-badawcze Juelich, jeden z największych tego typu ośrodków w Europie, napisało w oświadczeniu, że nie ma żadnych oznak zagrożenia i że pozostaje w kontakcie z niemieckimi władzami bezpieczeństwa oraz nadzorem nad energetyką jądrową. (pap)
Fot. EPA/HENNING KAISER