Po zamachach w Paryżu policja we Francji i sąsiedniej Belgii przeprowadziła w poniedziałek operacje zakończone zatrzymaniami. Nie ujęto jednak w Brukseli głównego podejrzanego, Salaha Abdeslama. Przywódcy w Europie ostrzegli przed dalszymi zamachami.
Prezydent Francji Francois Hollande poinformował, że zwrócił się o spotkanie z prezydentami USA i Rosji, aby przedyskutować połączenie wysiłków mających na celu zniszczenie Państwa Islamskiego (IS). Opublikowało ono tego dnia nagranie wideo, w którym ostrzegło, że kraje uczestniczące w nalotach w Syrii spotka taki sam los jak Francję. Dżihadyści zagrozili też atakiem na Waszyngton. Barack Obama i Władimir Putin wyrazili chęć współpracy.
Premier Francji Manuel Valls powiedział, że po piątkowych atakach policja przeszukała we Francji ponad 150 mieszkań osób ze środowisk islamistycznych. Doszło do zatrzymań. Z kolei w Brukseli policyjna obława w dzielnicy Molenbeek, której celem było ujęcie Salaha Abdeslama zakończyła się niepowodzeniem. Nikogo nie zatrzymano. Prokuratura poinformowała, że z siedmiu osób zatrzymanych w Belgii jeszcze w sobotę, pięć zostało zwolnionych, a dwie - oskarżone o powiązania z zamachami i przynależność do organizacji terrorystycznej. Według doniesień mediów, niepotwierdzonych oficjalnie, belgijskie służby podejrzewają, że organizatorem zamachów był urodzony w Brukseli Abdelhamid Abaaoud. Belg marokańskiego pochodzenia był prawdopodobnie mózgiem siatki i kierował nią z Aten. Miał planować kilka innych zamachów w Europie. W styczniu uciekł do Syrii.
- Francja i Europa muszą przygotować się na kolejne zamachy - ostrzegł tego dnia Manuel Valls. Brytyjski premier David Cameron powiedział, że w ciągu ostatnich sześciu miesięcy służby specjalne udaremniły w Wielkiej Brytanii siedem zamachów. (pap)
Na zdjęciu: Obława na zamachowców w Belgii
Fot. EPA/OLIVIER HOSLET