Piątek, 26 kwietnia 2024 r. 
REKLAMA

Piłka ręczna. Cztery lata po Europie

Data publikacji: 03 grudnia 2018 r. 18:52
Ostatnia aktualizacja: 03 grudnia 2018 r. 18:52
Piłka ręczna. Cztery lata po Europie
 

Rozmowa z Maciejem Łabuniem i Jakubem Jerleckim, szczecińskimi sędziami międzynarodowymi piłki ręcznej

Dwaj szczecińscy arbitrzy piłki ręcznej, Maciej Łabuń i Jakub Jerlecki, właśnie wrócili z Ukrainy, gdzie prowadzili pucharowy dwumecz, a w kraju tym właśnie zrobiło się szczególnie niespokojnie z powodu incydentów na Morzu Azowskim. Wcześniej sędziowali w Kosowie, gdzie całkiem niedawno było dość niespokojnie, a między jednym a drugim wyjazdem odwiedzili jeszcze rosyjski Krasnodar. Poprosiliśmy ich o podzielenie się wrażeniami z sędziowskich eskapad.

– Czy w Zaporożu, gdzie ostatnio sędziowaliście, głośno było o ostrzelaniu i uprowadzeniu ukraińskich okrętów na Morzu Azowskim przez Rosjan?

– Eskalacja tego konfliktu nastąpiła w niedzielę, a my już wtedy właśnie odlatywaliśmy do Polski i na miejscu nic do nas nie dotarło o tych dramatycznych wydarzeniach, a dowiedzieliśmy się o nich dopiero po przylocie do kraju. Natomiast podczas naszego pobytu w Zaporożu konflikt z Rosją, szczególnie w kontekście Donbasu, choć nie był jakoś dostrzegalny na mieście, był jednak wszechobecny w rozmowach. Tym bardziej że osoba, którą przydzielono nam do opieki, pochodziła z Doniecka i od 4 lat nie mogła odwiedzić rodzinnego domu. Ukraiński klub o nazwie Donbas, którego dwumecz 3. rundy Challenge Cup z brytyjskim London GD HC sędziowaliśmy, w Zaporożu gra właśnie z wojennej konieczności, a ukraińskie ligowe spotkania rozgrywa także poza domem, bo w Mariupolu, gdzie jest w miarę spokojnie. Zawierucha na pograniczu nie przeszkodziła jednak ukraińskim szczypiornistom w zaprezentowaniu dobrej formy, bo londyński zespół w obu spotkaniach wprost zdeklasowali.

– Dwa tygodnie wcześniej byliście po drugiej stronie konfliktu, czyli w Rosji.

– W Krasnodarze sędziowaliśmy pucharowy mecz kobiet EHF Cup, w którym miejscowy Kubań uległ jedną bramką hiszpańskiej Mecalji Atletico Guardes. Miejscowość dwukrotnie większa od Szczecina, zamieszkiwana przez 800 tysięcy ludzi, jest ładna i spokojna, a w nasze oczy rzuciły się przede wszystkim ogromne dysproporcje – bieda i bogactwo. Na ulicach oglądaliśmy najekskluzywniejsze mercedesy i stare łady mające po kilkadziesiąt lat.

– W październiku byliście zaś w Kosowie, które nie tak dawno odzyskało niepodległość, a w tamtym regionie Bałkanów także bywało niespokojnie.

– Prowadziliśmy zawody w odległym o 70 kilometrów od stolicy Prisztiny kosowskim górskim mieście Peja, które leży malowniczo nad rzeką i jest naprawdę bardzo urokliwe. Nie napotkaliśmy najmniejszych śladów, by rozgrywały się tam jakieś dramatyczne wydarzenia. Śnieg leży tam od listopada do kwietnia i widać już rozpoczęte budowy ośrodków narciarskich, co świadczy, że są pieniądze i region będzie się rozwijał. Na razie standard życia miejscowej ludności jest jednak dużo niższy niż w Polsce. A wracając do sportu, powiemy, że w spotkaniu kwalifikacyjnym EHF Cup mężczyzn tamtejszy klub KH Besa Famgas pokonał norweski Drammen HK, lecz nie awansował, bo Norwegowie wyżej wygrali u siebie.

– Podczas wakacji braliście udział w mistrzostwach Europy do lat 18 w Austrii, gdzie was doceniono, bo poprowadziliście finał tej imprezy pomiędzy zespołami gospodarzy i Czech.

– Były to już nasze trzecie mistrzostwa Europy, a w Austrii poprowadziliśmy 7 spotkań, w tym finał wysoko wygrany przez gospodarzy. Ten wynik nie dziwi, jeśli zna się kulisy przygotowań Austriaków. Otóż firma Red Bull wybiera sobie roczniki w reprezentacjach piłki ręcznej i opiekuje się nimi tak troskliwie, że młodym sportowcom nie brakuje przysłowiowego ptasiego mleka. Wybór padł właśnie na rocznik 2000 i to naszym zdaniem wydatnie pomogło w zdobyciu mistrzostwa.

– Wyglądacie na młodych ludzi, a to już kolejne mistrzostwa Europy? Od kiedy jesteście arbitrami międzynarodowymi, a kiedy w ogóle rozpoczęliście sędziowanie?

– Kiedy rodzili się złoci medaliści z Austrii, w milenijnym roku my zapisaliśmy się na kurs sędziowski, mając odpowiednio 14 (Maciej Łabuń – dop. mij) i 13 lat (Jakub Jerlecki – dop. mij). W piłce ręcznej regułą są stałe pary sędziowskie, a my razem gwiżdżemy od 2002 roku. Po dziesięciu sezonach trafiliśmy do superligi kobiet i mężczyzn, a już dwa lata później zdobyliśmy międzynarodowe szlify. Decyzja o sędziowaniu zapadła z sympatii do piłki ręcznej, bo za młodu byliśmy piłkarzami, najpierw w szczecińskim Kusym, a gdy tam rozpadł się zespół, szukaliśmy nowego klubu i trafiliśmy do Energetyka Gryfino. Jednym z powodów wyboru Gryfina był fakt, że starszy z nas chodził do niemieckiej szkoły w pobliskim Gartzu po drugiej stronie Odry.

– Czy jesteście zawodowymi sędziami?

– Prowadzenie zawodów piłki ręcznej to nasze piękne sportowe hobby, a na życie zarabiamy w inny sposób. – Pracuję w Urzędzie Miasta Szczecina – mówi M. Łabuń. – A ja jestem przedstawicielem handlowym w firmie Kärcher – dodaje J. Jerlecki.

– Dziękujemy za rozmowę. ©℗

(mij)

REKLAMA
REKLAMA

Dodaj komentarz

HEJT STOP
0 / 500


REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA