Niedziela, 09 lutego 2025 r. 
REKLAMA

Propozycja dla Marynarki Wojennej. Trwają badania nad jednostkami autonomicznymi

Data publikacji: 23 stycznia 2025 r. 10:59
Ostatnia aktualizacja: 23 stycznia 2025 r. 10:59
Propozycja dla Marynarki Wojennej. Trwają badania nad jednostkami autonomicznymi
Model redukcyjny masowca PŻM  

Think tank Nobilis Media zorganizował 19 grudnia ub. roku w Szczecinie kolejną konferencję i warsztaty z cyklu Security Forum Szczecin. W spotkaniu wzięło udział ponad 40 ekspertów. Rozmawiano na temat bezpieczeństwa na Bałtyku, dostaw sensorów, radarów, systemów łączności na morskie farmy wiatrowe, a także o zarządzaniu kryzysowym. Jednym z wątków było ewentualne wykorzystanie przez Marynarkę Wojenną autonomicznych jednostek pływających.

Profesor Tadeusz Szelangiewicz z Politechniki Morskiej w Szczecinie przybliżył temat bezzałogowych statków w transporcie morskim. Omówił, jakie badania są nad nimi prowadzone oraz możliwości zastosowania w Marynarce Wojennej. 

– Statki bezzałogowe już od jakiegoś czasu są tematem zainteresowania armatorów ze względu na duże korzyści z ich eksploatacji – zaznaczył profesor. – To jest m.in. zmniejszenie liczby wypadków morskich (większość to takie, gdzie człowiek zawinił), zmniejszenie kosztów eksploatacji i zanieczyszczenia środowiska (proponuje się napędy bezemisyjne, elektryczne), lepsza efektywność transportu, czyli niższy koszt jednostkowy, lepsze planowanie, aprowizacja i ochrona przed piractwem morskim.

Prowadzone są badania, w których porównuje się np. kontenerowiec załogowy, mający przewozić 300 jednostkowych kontenerów i posiadający prędkość eksploatacyjną 17 węzłów z takim samym kontenerowcem, ale bez załogi. Jakie są efekty?

– Na pewno, jeżeli będzie napęd spalinowy dalej, to nastąpi redukcja emisji spalin – stwierdził naukowiec. – Na razie mamy ok. 6 proc., ale to nie jest koniec. Przy bardziej dokładniejszej analizie przypuszczalnie będzie jeszcze lepiej. Tak samo prowadzimy badania nad kosztami eksploatacji. Im mniejszy kontenerowiec, tym te efekty będą większe. Oczywiście, przy bardzo dużych kontenerowcach rezygnacja z załogi nie będzie miała tak wielkiego wpływu na koszty, ale zawsze jednak koszt eksploatacji będzie niższy. 

Badania prowadzi się na statkach rzeczywistych albo na modelach statków bezzałogowych. 

– Pierwszą zaprojektowaną jednostką bezzałogową jest norweski statek „Yara Birkeland”, który już od jakiegoś czasu pływa – mówił prof. Szelangiewicz. – Na tym statku są dwie, trzy osoby, które tylko nadzorują system sterowania, na lądzie są umieszczone centra monitorowania i ten statek jest cały czas testowany. Można się spodziewać, że za jakiś czas będzie pływał już komercyjnie. On pływa w fiordach norweskich, ponieważ prawo morskie jeszcze nie dopuszcza do eksploatacji bezzałogowych statków transportowych. Mogą pływać na wodach wewnętrznych, w wydzielonych akwenach. Podobne badania są prowadzone w wielu krajach na świecie. Natomiast my prowadzimy badania na modelach.

Profesor przypomniał, że pierwszy model zbudowano w szczecińskiej uczelni w 2018 roku.

– Cały czas prowadzimy na nim różnego rodzaju testy i badania – wyjaśnił. – Ma 3 m 15 cm długości, dwa rufowe pędniki azymutalne i dwa dziobowe tunelowe stery strumieniowe. CNa statkach bezzałogowych najprawdopodobniej będzie taki typ napędu – pędniki azymutalne. „Yara Birkeland” właśnie takie ma. Napęd ten jest lepszy do bardzo precyzyjnego sterowania. W roku 2024 zostały oddane dwa kolejne modele, które zbudowaliśmy. One są dużo większe. Mają prawie 6 m długości i to są modele redukcyjne rzeczywistych statków. Pierwszy – dużego kontenerowca duńskiego armatora. Ma dwie śruby napędowe, dwa stery płetwowe, dwa dziobowe, jeden rufowy. Jest wykonany w skali 1:70. Drugi to jest model masowca PŻM, w skali 1:40. Też ma prawie 6 m długości, jedną śrubę napędową, jeden ster płetwowy, jeden dziobowy i jeden rufowy ster strumieniowy. Dwa różne statki są po to, by na nich szkolić przyszłych operatorów statków bezzałogowych w centrum badawczym Politechniki Morskiej.

Profesor tłumaczył, że każdy z tych dwóch modeli jest wyposażony w bardzo duży zestaw aparatury, a statkiem bezzałogowym można sterować zdalnie (z centrum lądowego), bądź autonomicznie na samym statku.

– Jeżeli w Marynarce Wojennej będą małe jednostki autonomiczne, to będzie bardzo niski koszt ich eksploatacji w stosunku do prawdziwego okrętu – powiedział naukowiec. – Niszczyciel min „Kormoran” czasami sprawdza, co się dzieje z Baltic Pipe na dnie Bałtyku, ale to samo może zrobić mniejszy okręt autonomiczny –tysiące razy taniej w eksploatacji niż duży okręt z załogą. Jeżeli chodzi o bojowe jednostki wojskowe, to zaletą jest brak zagrożeń dla ludzi.

Profesor podał kilka przykładów autonomicznych okrętów, które już pływają (w USA, Holandii, Francji). ©℗

Tekst i fot. Elżbieta KUBOWSKA

REKLAMA
REKLAMA

Dodaj komentarz

HEJT STOP
0 / 500


REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA