Udział skroplonego gazu ziemnego (LNG) w światowym rynku obrotu gazem systematycznie rośnie – w 2018 roku stanowił już blisko 35 proc. Handel tym surowcem osiągnął łączny wolumen w wysokości około 430 mld m sześc. (wielkość po regazyfikacji), a gaz ziemny transportowany gazociągami: 805 mld m sześc. Liderzy list największych eksporterów i importerów LNG od dłuższego czasu są ci sami, ale według prognoz, w najbliższych latach można spodziewać się zmian.
W ubiegłym roku odnotowano blisko 5200 rejsów metanowców transportujących skroplony gaz do odbiorców, z czego 1400 miało charakter spotowy.
– Nie jest to mało – ocenił Olgierd Hurka, dyrektor Departamentu LNG w Oddziale Obrotu Hurtowego Polskiego Górnictwa Naftowego i Gazownictwa SA. – Globalna flota zbiornikowców LNG, licząca ponad pięćset jednostek, wydaje się być imponująca. Jeżeli jednak porówna się rynek LNG z rynkiem ropy naftowej, na którym w skali światowej operuje ponad dziesięć tysięcy zbiornikowców, to dostrzec można różnicę skali. Istnieje kilka typowych tras dostaw skroplonego gazu, jak choćby Katar – Azja Południowo-Wschodnia czy Katar – Europa, ale trasy ładunków na rynku spot determinowane są zawsze okazjami do realizacji arbitrażu cenowego. Jako ciekawostkę można podać najdłuższą odnotowaną trasę: z Sabine Pass w USA do Sakai w Japonii wokół Przylądka Dobrej Nadziei. Statek przepłynął 15,5 tysiąca mil morskich, czyli 26 tysięcy km. Najkrótszy odnotowany dystans to rejs z Algierii do Hiszpanii, wynoszący 130 mil morskich.
Według statystyk, w minionym roku 20 krajów na świecie produkowało i eksportowało LNG, natomiast 42 importowały.
Do największych światowych eksporterów LNG zaliczamy: Katar, Australię, Malezję, Stany Zjednoczone oraz Nigerię. Kolejne są Rosja i Indonezja. W ujęciu wolumenu gazu po regazyfikacji w 2018 r. Katar wyeksportował 105 mld m sześc., Australia – 92, Malezja – 33, a USA i Nigeria – po około 28 mld m sześc.
– Warto jednak zwrócić uwagę na wzrost ilości eksportowanego LNG rok do roku – w przypadku Stanów Zjednoczonych wyniósł on aż 65 proc., również Rosja zanotowała duży wzrost, bo 61 proc. – zaznaczył O. Hurka. – Mówi się, że Stany Zjednoczone w ciągu kilku lat osiągną, a nawet przekroczą poziom eksportu Australii czy Kataru.
W 2018 roku, tradycyjnie już, Japonia okazała się czołowym importerem skroplonego gazu, kupując LNG odpowiadające 113 mld m sześciennych po regazyfikacji. Kolejne były Chiny (73 mld m sześc.) i Korea Płd. (60 mld m sześc.).
– Chiny są nowym importerem, ale kiedy zaczęły importować LNG, szybko wskoczyły na drugie miejsce – zauważył dyrektor Hurka. – Polska znalazła się w połowie listy liczącej 42 importerów, zajmując miejsce 22.
Za znaczny wzrost importu LNG w 2018 r. odpowiadał silny popyt ze strony Chin i Korei Płd.
Jak podaje Międzynarodowa Agencja ds. Energii (International Energy Agency – IEA), w 2024 roku na pozycję lidera wśród krajów importujących LNG wysuną się Chiny. Z tych samych prognoz wynika, że czołowym eksporterem w tym samym roku zostaną Stany Zjednoczone, osiągając eksport LNG w wysokości ok. 100 mld m sześciennych gazu po regazyfikacji.
Ze względu na znaczny udział kosztów shippingu (transportu drogą morską) w ogólnym koszcie zakupu/sprzedaży LNG, handel tym surowcem ma w pewnej mierze charakter regionalny i koncentruje się w dwóch głównych basenach: Pacyfiku i Oceanu Atlantyckiego.
Basen Pacyfiku obejmuje większość światowego importu LNG (kraje Azji Wschodniej i Południowej) oraz eksporterów z Australii, Azji Południowo-Wschodniej i Północno-Wschodniej (Sachalin). Basen Atlantycki z kolei obejmuje importerów głównie w Europie, ale także w Ameryce Południowej i Środkowej oraz eksporterów z Afryki (Algieria, Nigeria, Angola) i Ameryki Północnej (USA, Trynidad i Tobago).
Niektórzy eksporterzy, w tym w szczególności Katar, dzięki korzystnemu położeniu geograficznemu dostarczają LNG odbiorcom w obu basenach. Rozbudowa Kanału Panamskiego, znacznie skracając dystans shippingowy z USA do Azji, ułatwiła rozwój amerykańskiego eksportu skroplonego gazu na Pacyfik.Różnice pomiędzy cenami LNG panującymi w obu basenach wywołują okresowo zachętę handlową do przekierowywania ładunków z Europy do Azji.
– Z punktu widzenia praktycznego, dla nas Atlantyk jest bazą i tutaj szukamy najlepszych dostępnych ofert, badamy dostępność statków – podkreślił Olgierd Hurka. – Ci, którzy handlują w Singapurze, obserwują w głównej mierze rynek azjatycki, ale wszyscy też patrzą na siebie nawzajem, dlatego że od czasu do czasu pojawia się korzystny spread, czyli różnica pomiędzy cenami na danych rynkach, umożliwiający realizację arbitrażu. Polega on na tym, że różnice w cenach pomiędzy różnymi rynkami są na tyle duże, iż opłaca się przy ponoszeniu dodatkowych kosztów transportu przesłać LNG z Atlantyku na Pacyfik, najczęściej przez Kanał Panamski, czasami również wokół Afryki.
Europa generuje większość popytu w Basenie Atlantyckim. W zeszłym roku głównymi źródłami importu były dla niej Katar i Norwegia, co wynika z geografii. Obecnie w Europie (wliczając Turcję) funkcjonuje 27 dużych terminali regazyfikacyjnych, w tym Terminal LNG im. Prezydenta Lecha Kaczyńskiego w Świnoujściu, który rozpoczął komercyjną działalność w czerwcu 2016 roku i odbiera surowiec z Kataru, Norwegii oraz z USA.
– Historycznie najwcześniej w Europie działały terminale w Wielkiej Brytanii i Hiszpanii – przypomniał dyrektor Hurka. – Niektóre pochodzą z lat 60. ubiegłego wieku. Pierwsze francuskie terminale regazyfikacyjne powstały w latach 80. Nowoczesny terminal w Świnoujściu został uruchomiony w okresie, kiedy rozwój światowego rynku LNG gwałtownie przyspiesza, co daje nam świetną okazję nie tylko do faktycznej realizacji dywersyfikacji źródeł gazu, ale i obniżenia kosztów jego pozyskania.
Ostatnio stopień wykorzystania mocy regazyfikacyjnych w poszczególnych krajach europejskich bardzo dynamicznie wzrósł. Średnie wykorzystanie mocy w terminalach LNG w Unii Europejskiej zwiększyło się z 23 proc. w 2018 roku do 46 proc. w pierwszej połowie 2019 roku.
Jak wyjaśniał dyrektor Hurka, wpływ na to ma kształtowanie się cen gazu, a ponadto wzrost w ostatnim czasie wolumenu produkcji LNG w Stanach Zjednoczonych i w Rosji.
– Luty tego roku był pierwszym miesiącem, kiedy liczba dostaw rosyjskich do Europy przekroczyła liczbę dostaw katarskich – zwrócił uwagę O. Hurka.
Jak dodał, wzrost wolumenu LNG, rozbudowa mocy regazyfikacyjnych, a zwłaszcza wzrost liczby krajów importujących skroplony gaz zaczęły być mocno zauważalne od 2000 – 2001 roku.
– Okazuje się, że dzisiaj wzrost produkcji i skali obrotu LNG na świecie jest znacznie szybszy niż przyrost mocy regazyfikacyjnych – stwierdził.
(ek)