Według wiceministra infrastruktury Arkadiusza Marchewki, projekt wyposażenia polskich armatorów w nową flotę jest priorytetowy. Zaprzeczył, by resort miał w planach przyłączenie Polferries do Unity Line lub prywatyzację Polskiej Żeglugi Bałtyckiej. Sejmowa Komisja Gospodarki Morskiej i Żeglugi Śródlądowej 21 marca br. rozpatrzyła informacje na temat aktualnego stanu i perspektyw rozwoju polskiej żeglugi promowej na Bałtyku, a także polskich armatorów eksploatujących statki w żegludze wielkiej.
W rejonie Morza Bałtyckiego na międzynarodowych liniach promowych, w rejonie Danii i Szwecji funkcjonuje obecnie 15 operatorów, w tym dwóch polskich. Są to: Unity Line z grupy Polskiej Żeglugi Morskiej oraz Polferries z grupy Polskiej Żeglugi Bałtyckiej.
Na posiedzeniu sejmowej Komisji Gospodarki Morskiej i Żeglugi Śródlądowej wiceminister Arkadiusz Marchewka podkreśliłł, że liderem na rynku żeglugi promowej w tym rejonie pod względem liczby statków i zdolności przeładunkowej jest szwedzki operator Stena Line. Przy czym z aktualnych danych wynikało, że przewozy promowe z polskich portów obsługuje obecnie 21 jednostek, w tym 11 będących w dyspozycji polskich operatorów (siedem promów pływa dla Unity Line, pięć dla Polferries). Stena Line operuje trzema jednostkami i TT Line ma sześć jednostek. Dodajmy, że w kwietniu dołączył jeden prom operatora Finnlines.
Polscy przewoźnicy promowi kontrolują rynek przewozów z polskich portów na poziomie 60 proc., ale w ostatnich latach, jak zaznaczył wiceminister, nasiliła się tendencja zwiększania przez armatorów swojej floty, wyposażania się w większe jednostki, które mają dłuższe linie ładunkowe. Jako przykład podał m.in. Stena Line, która zamówiła 12 jednostek ro-pax w napędem LNG-ready.
Wiceminister infrastruktury wskazał, że w 2023 roku firmy zagraniczne wprowadziły na Bałtyk nowe konkurencyjne jednostki, które mają linię ładunkową sięgającą ok. 4 tys. metrów, co sprawia, że mogą przewieźć większą liczbę ciężarówek po niższej cenie. Zauważył, że w tej sytuacji dla zachowania i wzmocnienia silnej pozycji na rynku promowym polskich przedsiębiorstw niezwykle istotna jest wymiana floty. Podkreślił, że zadaniem ministerstwa jest ratowanie opóźnionego w realizacji projektu jej odbudowy.
– Traktujemy projekt wyposażenia polskich armatorów w nową flotę jako projekt priorytetowy, kontynuujemy go – mówił A. Marchewka.
Podkreślił, że sytuacja jest trudna i składa się na nią kilka czynników, dlatego że rynek promowy funkcjonuje od kilku lat w turbulentnym i niepewnym otoczeniu. Wymienił skutki pandemii COVID-19 i nadal odczuwalny przez operatorów spadek liczby przewozów, zwłaszcza w obszarze pasażerskim, również spowolnienie aktywności gospodarczej czy wysokiej inflacji, z którą mieliśmy do czynienia w ubiegłym roku, a do tego doszły skutki wojny na Ukrainie.
Wiceminister poinformował, że pierwszy z trzech promów budowanych przez spółkę Polskie Promy w Gdańskiej Stoczni Remontowa jest ukończony w ok. 80 proc. i ma zostać oddany do użytku w maju 2025 roku. Tę informację potwierdził Paweł Pluto-Prądzyński prezes spółki Polskie Promy. To jednostka dla Unity Line, która jest już na etapie wyposażania. Zaawansowanie budowy drugiego promu dla tego samego operatora wynosi ok. 60 proc. W 30 proc. natomiast gotowy jest prom dla Polferries.
Przypomniał, że spółka Polskie Promy powstała w 2020 roku i ma sprostać wyzwaniu budowy nowych promów dla polskich armatorów. W 2021 roku rozpoczął się projekt o nazwie „Budowa i eksploatacja jednostek promowych przeznaczonych do żeglugi w rejonie Morza Bałtyckiego”. Zakłada on budowę trzech jednostek.
– Linia ładunkowa w nowo budowanych promach przekracza 4 km, liczba pasażerów planowana do przewozu to 400 osób i 50 osób załogi – powiedział prezes Pluto-Prądzyński. – Jednostki mają być zasilane paliwem LNG z silnikami typu dual fuel, gdzie paliwo typu diesel jest tylko do inicjacji zapłonu. Zastąpiono szkodliwy dla środowiska freon czynnikiem neutralnym, czyli CO2. Jest to bardzo nowatorskie rozwiązanie i zdecydowanie wyprzedza jednostki obecnie pływające po Morzu Bałtyckim.
Dodał, że finansowanie tych jednostek rozpoczęło się dokapitalizowaniem spółki Polskie Promy przez Skarb Państwa w 2021 roku, jak również dofinansowaniem z Funduszu Reprywatyzacji kwotą 350 mln zł. Kolejnym elementem finansowania jest udział armatorów: Unity Line i Polferries, a ostatni etap to finansowanie rynkowe. Jest ono zakładane w wysokości około 60 proc. całości kredytu.
Prezes Polskich Promów potwierdził, że finansowanie faktycznie trochę się opóźniło ze względu na to, że ta transakcja po prostu jest trudna.
– Jest trudna dla polskich banków i w ogóle dla banków – tłumaczył. – Jest to duża inwestycja na takich warunkach, której nie było przez długi czas w Polsce. Trafiliśmy dodatkowo na dosyć trudny rynek, ponieważ w zakładanych biznesplanach nikt z nas nie zakładał wojny i takiej inflacji, jaka nas zastała, przez co te warunki rynkowe się dosyć mocno zmieniły. Zresztą one cały czas się zmieniają, stąd też ten projekt wymaga weryfikacji i zmian.Z kolei PŻB szykuje się już do odbioru promu dla Polferries budowanego we Włoszech. Ma on zostać oddany do użytku na przełomie czerwca i lipca br.
– Jednostka ma tylko 3 km linii ładunkowej, ale ma za to część pasażerską dość dużą i może być porównywalna pod względem dochodu z jednostkami wprowadzonymi przez TT Line – ocenił Piotr Redmerski, prezes PŻB.
Jak dodał, nowe promy i przegrupowanie jednostek w ramach PŻB i PŻM powinno wystarczyć, by zachować pozycję konkurencyjną i myśleć o rozwoju, stworzyć strategię na kolejne pięć lat.
Wiceminister infrastruktury, odpowiadając na pytanie posła Czesława Hoca (PiS), zaprzeczył, by resort miał w planach przyłączenie Polferries do Unity Line lub prywatyzację PŻB.
– Zależy nam na tym, by PŻB pod marką Polferries stanowiła silną markę na Bałtyku, była filarem polskiej żeglugi promowej i to jest nasz cel – podkreślił. – Chcemy tę firmę rozwijać, poprawiać pozycję konkurencyjną.
Zwrócił przy tym uwagę na konieczność współpracy Unity Line i Polferries dla poprawy efektywności obu marek, by uniknąć sytuacji, kiedy prom jednego polskiego operatora wypływa godzinę po promie drugiego.
– Obecnie Polska Żegluga Morska w swojej Grupie Kapitałowej, bo jest to dosyć złożona struktura kapitałowa, posiada 57 jednostek, w tym 50 masowców oraz siedem promów pasażersko-samochodowych – mówił wiceminister Marchewka w części posiedzenia dotyczącej sytuacji polskich armatorów. – Grupa Kapitałowa PŻM oprócz Polski obecna jest w siedmiu krajach, na trzech kontynentach. Tutaj realizowany jest szereg działań związanych ze zwiększeniem tonażu masowego PŻM. W tym kontekście mogę powiedzieć, że Polska Żegluga Morska zawarła kontrakty na budowę 12 jednostek masowych, które są przystosowane do żeglugi w obszarze wielkich jezior amerykańskich. Pierwszy z tych statków został już zwodowany, to jeziorowiec „Polsteam Dąbie”, który został zamówiony w chińskiej stoczni Dalian Shipbuilding Industry Company. Kolejne statki mają być gotowe do eksploatacji co kwartał w latach 2024 – 2026.
(ek)