Piątek, 19 kwietnia 2024 r. 
REKLAMA

Chłopak z Krętej. Lech Dybik powraca do Złocieńca

Data publikacji: 01 sierpnia 2017 r. 11:13
Ostatnia aktualizacja: 22 czerwca 2018 r. 11:42
Chłopak z Krętej.  Lech Dybik powraca do Złocieńca
 

Znany jako aktor charakterystyczny z wielu kreacji filmowych i w serialach telewizyjnych. Lech Dyblik podczas sobotniego (29 lipca) Święta Drawy wystąpił w roli ulicznego grajka. Zyskał nowych sympatyków, nie tylko wśród dawnych znajomych.

To nie pierwsze uliczne występy artysty z gitarą. Urodził się ponad 60 lat temu w Złocieńcu. Czy pobyt na Święcie Drawy to sporadyczna podróż sentymentalna?

– Każdy przyjazd do Złocieńca, w którym bywam często, związany jest z ogromną ilością wspomnień – powiedział „Kurierowi” Lech Dyblik. – Spotykam tu ludzi z przeszłości, kolegów ze szkoły i sąsiadów. Nie zawsze ich poznaję, ale gdy się przypomną, to wszystko jest jasne.

Aktor i pieśniarz jest osobą rozpoznawalną. Ludzie chętnie kupują płyty, proszą o autografy i robią pamiątkowe zdjęcia z wykonawcą. W repertuarze przeważają pieśni rosyjskie sprzed lat.

– Śpiewam po rusku piosenki, które lubię – wyjaśnia Lech Dyblik. – Pamiętam wiele z nich z dzieciństwa, podobały mi się i je wybieram, nie ma w tym wielkiej filozofii. Nigdy nie układam listy tego, co chcę grać. Na płycie są piosenki, które ostatnio polubiłem, więc je sobie nagrałem.

Słuchacze cenią wykonawcę za interpretacje ballad z płyty „Bandycka dusza”. Fizjonomia artysty pasuje do treści piosenek, których bohaterami bywają życiowi wykolejeńcy. Jak wspominają kolegę Lecha Dyblika dawni znajomi?

– Wychowywał się na ulicy Krętej w Złocieńcu – zdradza pan Stefan. – Chodził do szkoły podstawowej przy ulicy Chopina. Jego mama była nauczycielką. Po skończeniu szkoły średniej wybył. Później okazało się, że jest aktorem. Zdolny z niego chłopak. I nie zapomniał o Złocieńcu.

Rzeczywiście, nie zapomniał. W przerwie między rosyjskimi balladami m.in. opowiadał o spotkaniu na planie filmowym z Malcolmem McDowellem. Słynny aktor zachwalał swoją posiadłość w USA, więc ten zrewanżował się gwiazdorowi opisami wyczynów w lokalu „Szarotka” i obaj mieli ubaw.

– Żeby życiorys był ciekawy, to nie potrzeba farmy w Nowym Meksyku, wystarczy bar „Szarotka” w Złocieńcu – podsumował Lech Dyblik ku uciesze zebranych, w tym bywalców miejscowej legendy gastronomii. ©℗

Tekst i fot. (m)

REKLAMA
REKLAMA

Komentarze

xxx
2017-08-02 19:24:56
Sorki w Weselu
xxx
2017-08-02 12:41:41
Jak to było w drogowce : nie chce się drapać po nieswoich jajach. Ha ha ha
opserwator
2017-08-02 05:03:39
super aktor tak trzymac

Dodaj komentarz

HEJT STOP
0 / 500


REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA