Pawła poznałem na szczecińskim dworcu. Przez kilka dni, wraz ze swoją mamą Joanną udzielali się w ramach wolontariatu i pomagali uchodźcom z Ukrainy. Ze względu na ograniczenia wynikające ze swojej niepełnosprawności, Pawłowi przydzieliliśmy takie zadania, które bez problemu mógł wykonać. W tamtym czasie, każda para rąk była na wagę złota, bo pracy było bardzo dużo. Paweł, podobnie jak wszyscy inni, uwijał się jak w ukropie.
W wolnych chwilach rozmawialiśmy nie tylko o nieszczęściu, jakie spotkało Ukrainę. Dzieliliśmy się swoimi przeżyciami i emocjami związanymi z różnymi aspektami życia. Paweł bardzo chętnie opowiadał o sobie, o szkołach do których chodził. Od urodzenia jest osobą niepełnosprawną ruchowo. Urodził się z przepukliną oponowo-rdzeniową oraz z zespołem wad wrodzonych. Paweł ma wiele chorób, ale stara się nie poddawać. Ukończył liceum i szkołę policealną z zakresu informatyki, która jest jego pasją.
Któregoś dnia rozmawialiśmy o wartych zobaczenia miejscach w Szczecinie. I nie chodziło wcale o obiekty położone przy głównych trasach turystycznych. Są takie miejsca, które
...