Trwa prokuratorskie dochodzenie mające na celu ustalenie winnych zawalenia się mostu w Koszalinie oraz narażenia życia i zdrowia ludzi na niebezpieczeństwo.
Przypomnijmy, że 200-metrowej długości konstrukcja runęła 21 października w trakcie prac rozbiórkowych. Mowa o jednej dwujezdniowej żelbetonowej nitce wiaduktu, pod którym przebiegały dwie oddalone od siebie o kilkadziesiąt metrów ulice i chodnik. W trakcie katastrofy omal nie zostały zgniecione samochody jadące niewyłączoną z ruchu ulicą Batalionów Chłopskich. Od tragedii kierowców i ich pasażerów dzieliły dosłownie metry i ułamki sekund. Jedno z betonowych przęseł spadło wprost na ruchliwą ulicę. W tym czasie zamknięta była dla ruchu jedynie druga ulica biegnąca pod wiaduktem, czyli Dąbrowskiego.
Po katastrofie wszczęto prokuratorskie dochodzenie mające na celu ustalenie winnych katastrofy i narażenia życia i zdrowia ludzi na niebezpieczeństwo. Nie jest tajemnicą, że w związku z tym boją się zarówno projektanci oraz budowlańcy z firmy zajmującej się rozbiórką, jak i urzędnicy, którzy podejmowali w związku z realizacją zadania
...