Przed domami mieli oazę zieleni. Teraz jej miejsce zajęły monolityczne bloki betonu. Mieszkańcy okolicznych domów nie rozumieją, dlaczego właśnie w taki sposób ktoś im „zaprojektował przyszłość". Tuż przed finałem prac i otwarciem „Skateparku Chełminek" - jednego ze zwycięskich projektów Szczecińskiego Budżetu Obywatelskiego - zabiegają o korektę tej realizacji w sposób, który uwzględni ich elementarne potrzeby, w tym ochrony przed hałasem.
Mąż pani Urszuli umierał latami. Nie miała ani sił, ani czasu interesować się miejskimi inwestycjami. Potem musiała jeszcze zapewnić opiekę samotnemu bratu po wylewie, a po stracie męża - także swej mamie. Dopiero gdy zaczął pękać tynk na ścianach i suficie jej domu, postanowiła sprawdzić, co się buduje na wprost jej okien.
- Jak w ruch poszedł ciężki sprzęt budowlany i zaczęło się zagęszczanie gruntu, to faktycznie ziemia i domy wokół drżały - przełom wiosny i lata przy ul. Chełmińskiej i Rożnowskiej wspomina pani Barbara, która również mieszka w jednym z domów jednorodzinnych, które otaczają przyszły „Skatepark Chełminek".
Razem dla Podjuch
Na skrawku ziemi wyrwanym górze, na którą wspina się współczesna ul. Chełmińska, zawsze było mnóstwo drzew i krzewów. W latach prosperity dawnego „Wiskordu" dla dzieci pracowników fabryki urządzono tu plac zabaw. Z huśtawkami i karuzelą. „Blokowy" - jak wspominają mieszkańcy tej części Podjuch - przychodził codziennie, by otwierać i zamykać wielką kłódkę wiszącą na bramie ogrodzenia. Potem opiekun umarł. Wojsko przestało pomagać. Fabryka miała ważniejsze sprawy niż dbanie o plac zabaw. Popadł więc w ruinę. Jego urządzenia zabawowe zniknęły w czasie, który rozmył się nawet we wspomnieniach mieszkańców okolicznych
...