Ofiary zbrodni wołyńskiej to nie tylko ci Polacy, którzy zostali zamordowani, ale także ci, którym udało się przeżyć i którzy zmagali się potem z traumą, oraz ich dzieci, które tę traumę odziedziczyły - opowiadają twórcy dokumentalnej serii „Dzieci Wołynia", powstałej dzięki współpracy szczecińskiego Instytutu Pamięci Narodowej i TVP Szczecin. Przez długie lata te tragiczne doświadczenia przemilczano. To dobry powód, by teraz o nich opowiedzieć.
- Moim celem było szerzenie wiedzy historycznej, bo wciąż są osoby, które o wydarzeniach na Wołyniu czy szerzej: na południowo-wschodnich Kresach, bo do masakr doszło w aż czterech tysiącach miejscowości, wiedzą niewiele albo nic - opowiada Joanna Pieciukiewicz, reżyserka „Dzieci Wołynia". - Mało osób pamięta, że te tereny były okupowane przez Niemców i ukraińscy nacjonaliści dopuszczali się swoich zbrodni przy niemieckim przyzwoleniu. Bywało tak, że dzień po mordach zjawiali się Niemcy i zabierali ocalonych do Rzeszy, do pracy u bauerów. Polacy trafiali na coś w rodzaju targów niewolników. I nie było tak, że praca w Niemczech kończyła ich
...