Rozmowa z Pawłem Brzezickim, zarządcą komisarycznym Polskiej Żeglugi Morskiej
– Zarząd komisaryczny w Polskiej Żegludze Morskiej został przedłużony na kolejny, trzeci rok. Jakie jest uzasadnienie tej decyzji?
– Chociaż Grupa Kapitałowa PŻM osiąga zyski i to coraz większe, to samo przedsiębiorstwo PŻM jako takie, niestety, nadal ich nie ma. Rok 2018 zakończyło stratą na poziomie ok. 1,5 mln zł. Problemy socjalne, pracownicze, szczególnie program dobrowolnych odejść, w którym były duże odprawy, do dziś nie pozwala przedsiębiorstwu PŻM mieć zysku. Należy przy tym pamiętać, że banki wprowadziły nam postępowanie restrukturyzacyjne i teraz jesteśmy kredytowani pod pewnymi warunkami. Są one jasne: dopóki obniżasz koszty, usprawniasz organizację, powodujesz przyrost zysku, aktywów itd., dopóty jest OK, ale jeżeli przestaniesz to robić, to my wycofamy swoje finansowanie i wracamy do sytuacji z lat 2016-2017. Mowa o finansowaniu inwestycji przedsiębiorstwa. Te inwestycje bank może „wyjąć” i powiedzieć: statek jest eksploatowany powyżej kosztów światowych, sprzedaj go, nie nadajesz się, wyrzucasz nasze pieniądze. To jest ważnym elementem i pracownicy muszą wiedzieć, że 10 lat karnawału kończy się 10-letnim postem. My nie mamy pomocy publicznej: państwa, województwa czy miasta. Jesteśmy sami. Dodatkowo, na początku tego roku załamał się rynek frachtowy, spadł o ponad 50 procent i znalazł się na poziomie roku 2016. Dwa, trzy tygodnie były bardzo złe. Później naszą flotę przearanżowaliśmy i w tej chwili już tylko ją podnosimy, niezależnie od niskiego rynku. Na szczęście, zafrachtowania potwierdzone na lato są już prawie na poziomie zeszłego roku.
– Gdy trwa zarząd komisaryczny, działanie rady pracowniczej w przedsiębiorstwie jest zawieszone…
– Ja sobie nie wyobrażam i chyba już nawet pracownicy sobie nie wyobrażają, że miałyby wrócić rządy rady pracowniczej. Znowu bowiem rozpoczęłyby się „wymuszenia” rozmaitych podwyżek. Przez tzw. dobrą współpracę między dyrektorem a radą pracowniczą był system, który działał tak: rada robi, co chce i dostaje, co chce, a dyrektor robi, co chce i nikt mu w tym nie przeszkadza. To się tutaj toczyło przez ładnych kilka lat i doprowadziło do sytuacji kuriozalnych: była strata w przedsiębiorstwie, a dawano podwyżki pensji. Co roku była gwarantowana podwyżka i teraz ja jestem postrzegany jako ten zły, bo nie podnoszę pensji.
– Kiedyś zarząd komisaryczny się skończy, w jakiej więc formule firma będzie funkcjonować?
– Być może w takiej jak inne przedsiębiorstwa państwowe, które mają swoją własną ustawę, np. Porty Lotnicze czy Lasy Państwowe. Pytanie tylko, czy rząd zauważy, że PŻM ma znaczenie strategiczne.
... Pełna treść artykułu dostępna po zakupie
eKuriera
z dnia 29-03-2019