Na wstępie kropelka nadziei… Otóż nasz uhonorowany medalem „Za Innowacyjność „minister zdrowia A. Niedzielski powrócił do kraju ze spotkania aktywistów WHO w Davos i… wiele wskazuje na to, że traktat pandemiczny, nad którym to gremium radziło, wciąż nie jest gotowy. Czyżby uczestnicy tej narady nie osiągnęli zgody? Czyżby im Ktoś – jak budowniczym biblijnej wieży Babel – pomieszał języki? A może posępna statystyka czasu pandemii uświadomiła im grozę globalnego przedsięwzięcia… W każdym razie innowacyjny minister wrócił… podejmując tym razem inny temat z zakresu organizacji lecznictwa.
Zaproponował dyskusję o tym, jaki model służby zdrowia ma dominować w Polsce; prywatny czy publiczny… Wygląda na to, że nasz wódz służb medycznych (pandemicznych) zaprasza do dyskusji także swoich oponentów. Czy również takich, których tzw. Sądy Izb Lekarskich – coś na kształt medycznego ZOMO za głoszenie poglądów sprzecznych z narracją rządową, pozbawiły prawa do wykonywania zawodu?
Osobiście, jako dziennikarz zajmujący się służbą zdrowia w epoce Gierka i Jaruzelskiego, powiedziałbym, że właśnie praktyka tamtych siermiężnych czasów znacznie lepiej służyła społecznym potrzebom niż to, co przyniosła tzw. transformacja. W niektórych rozwiązaniach nasze lecznictwo w latach 70. było bardziej przyjazne pacjentom aniżeli ówczesna – o podobnym modelu organizacji – publiczna, bezpłatna brytyjska służba zdrowia. Np. Polak bez skierowania lekarza ogólnego mógł pójść do specjalisty… Brytyjczyk musiał najpierw odwiedzić lekarza „domowego”. Otóż lekarzy mieliśmy wtedy w Polsce w bród, bo zgodę na wyjazd za granicę (czyli na Zachód) absolwent studiów medycznych dostawał, po latach pracy w kraju… W kilku krajach postkomunistycznych, m.in. na Węgrzech, absolwenci studiów medycznych nadal muszą odpracować studia (lub opłacić je) przed opuszczeniem kraju.
Nie było też w PRL obecnego w Polsce dziś, wskutek dyktatu wszechpotężnej Big Pharmy – zakazu leczenia pacjentów różnymi metodami i medykamentami. Owszem, w państwowym lecznictwie dominowały zalecane standardy, ale nie było wykluczenia wobec lekarzy stosujących inne terapie. Państwowa i prywatna medycyna mogły zgodnie koegzystować w interesie pacjentów.
Tę dyskusję A. Niedzielski – bodaj pierwszy nasz nieposiadający dyplomu lekarskiego szef resortu zdrowia (statystyk medyczny) – zainaugurował w Pile.
Niedawno, w tymże wielkopolskim grodzie, dotąd mało znana fundacja Our Future Foundation (OFF) założona w 2018 roku wystosowała odezwę do zdolnych i ambitnych uczniów nastolatków, licealistów z ambicjami naukowymi i … biznesowymi, o kontakt i rywalizowanie o stypendium umożliwiające studia na renomowanych uczelniach świata. Fundacja utrzymuje stały kontakt min. z Oxfordem, Cambridge i Harvardem, roztaczając przed naszą młodzieżą wizje kariery naukowej i menedżerskiej.
Tu zapaliło mi się w pamięci światełko ostrzegawcze… Czyżby chodziło o kolejną falę drenażu Polski z najzdolniejszej młodzieży? (Wszak ćwierć wieku temu wyjechały na Zachód 3 mln młodych!)
Tym razem jednak chyba to nam nie grozi. Warto zauważyć, że OFF mocno wspierają firmy polskie, w tym nasze koronne koncerny z Orlenem na czele, które liczą na pozyskanie poprzez stypendia młodych zdolnych kadr. To jak najbardziej pragmatyczne.
Co więcej, po całej serii niepowodzeń w epoce tzw. transformacji, Polska mocno skróciła dystans dzielący ją od zachodnich sąsiadów i rozwija się szybciej niż oni.
Oby fundacja OFF przysłużyła się Polsce i Polakom! ©℗
Janusz ŁAWRYNOWICZ
Janusz Ławrynowicz, dziennikarz i publicysta "Kuriera Szczecińskiego".
Autor bloga patrzy na rzeczywistość "pod prąd" i nie poddaje się poprawności politycznej. Komentuje wynaturzenia w polityce i gospodarce.