Niedziela, 06 lipca 2025 r. 
REKLAMA

Na czarną godzinę

Data publikacji: 2018-05-28 11:52
Ostatnia aktualizacja: 2018-10-19 23:50

Wielki biznes trzęsący światem dąży uparcie do globalnej likwidacji obrotu gotówkowego, zastępując go wirtualnym. Nic dziwnego, że ów trend wspiera nasz rząd z bankowcem – praktykiem na czele.

Niedawno z dużym rozgłosem ruszyła akcja pod hasłem „Polska Bezgotówkowa”, która zgodnie z tzw. duchem postępu propaguje eliminację tradycyjnego, mierzonego w banknotach i monetach pieniądza z wszelkich transakcji handlowych. Nawet dokonywanych w najmniejszych sklepikach, punktach usługowych i kioskach. Powołana przez rząd Polska Fundacja Bezgotówkowa zainstalowała w takich właśnie placówkach w 4 tys. miejscowości już 24 tys. terminali płatniczych. Mimo to nasz kraj, z zaledwie 18 proc. transakcji bezgotówkowych w handlu detalicznym, jest w tej dziedzinie w europejskim ogonie.

Już w latach 90. lansowano karty płatnicze, które przy większych zakupach miały dawać klientom pewien rabat. Dziś jedno jest pewne – ta forma płatności jest wygodna dla ludzi, ale wymierne korzyści daje przede wszystkim bankom. Zmniejszają się koszty gromadzenia, transportowania i pilnowania gotówki.

Natomiast klienci z większą łatwością wydają wirtualne pieniądze z karty niż „żywe” banknoty z portfela.

Miesiąc temu jeden z astrologów w swej przepowiedni na kolejny siedmioletni okres wpływów Księżyca zasugerował, że warto jeszcze w tym roku zaopatrzyć się i mieć w domu pod ręką jakiś zapasik gotówki. Zważywszy, że Księżyc jest patronem nocnych złodziei, poradę można by traktować podejrzliwie, ale przecież wiemy, że dziś największych grabieży dokonują przestępcy wirtualni, nietykający gotówki. Rabujący fortunę bliźnich naciśnięciem klawisza komputera…

W czasach kryzysu finansowego, który wybuchł 10 lat temu, negatywne skutki upowszechnienia transakcji internetowych odczuli mieszkańcy Cypru, a zwłaszcza Grecji, którym banki drastycznie zmniejszyły limit dziennych wypłat. W lepszej sytuacji znaleźli się zacofani domowi ciułacze, metodą naszych babć chowający w skarpetę gotówkę na czarną godzinę.

Czytelnicy Song Hongbinga, autora cyklu książek „Wojna o pieniądz” odsłaniających kulisy globalnego świata mamony, wiedzą, że polityka rozdmuchiwania pustego pieniądza uprawiana przez banki USA grozi światowym krachem finansowym. A najwięcej stracą na nim – jak zawsze – najsłabsi i najbiedniejsi. Stąd pewnie w społeczeństwach uboższych, także u nas, instynktowne trzymanie się właśnie gotówki.

Sponsorowana dziś przez władze możliwość kupna gazety, mydła w kiosku czy warzyw na straganie „na kartę” da klientom możliwość wyboru. I pewnie także w detalu udział transakcji bezgotówkowych przekroczy 20 proc. Natomiast ludowy instynkt, a zarazem rosnąca wiedza o światowych tendencjach sprawią, że gotówka funkcjonująca dotąd w strefach nieobjętych kontrolą coraz bardziej wścibskiego państwa zachowa swą dotychczasową pozycję. Bo gotówka to wolność. A w pewnych sytuacjach ostatni ratunek.

Janusz ŁAWRYNOWICZ

Komentarze

TZ.
2018-05-28 23:10:40
Państwo ma władzę i nad gotówką. Wystarczy, że zakaże jej używania albo dokona wymiany pieniędzy. Papier ma minimalną wartość użytkową: można weń coś zawinąć albo podpalić i ogrzać się odrobinę. Prawdziwym pieniądzem, nietracącym wartości, są kruszce i drogie kamienie. A prawdziwym depozytem są nieruchomości i dobra materialne.

Dodaj komentarz

HEJT STOP
0 / 500