Od chwili najazdu Rosji na Ukrainę niemal każdy krok w polityce polskich władz nacechowany chęcią pomocy napadniętemu sąsiadowi wykracza poza szeroko uznane zasady roztropnej dbałości o bezpieczeństwo własnego kraju. Skoro jednak większość obywateli to akceptuje.
Znacznie bardziej niepokoi ludzi ujawniony w mediach opozycyjnych projekt nowej „Ustawy o ochronie ludności i stanie klęski żywiołowej” łamiący konstytucyjne wymogi tyczące stanów wyjątkowych, z brakiem odszkodowań za skutki działań władz.
Wzór już wypraktykowany w „pandemicznych” latach 2020- 21- wzbogacony o przymusową ewakuację, wykwaterowanie, rekwizycję, nakaz opuszczenia lub wyburzenia budynków bez żadnej rekompensaty. Czy to sposób rządzących na najbliższe wybory? Czy też, nie daj Bóg, presja narastającej groźby wojny… Właściwie tylko jeden z naszych ekspertów od strategii Leszek Sykulski przypomniał, że w wojnie wygrywa ten, kto przystępuje do niej ostatni.
Równolegle swoisty bój toczą dziś z Komisją Europejską (czyli Niemcami ) w obronie resztek suwerenności Polska oraz Węgry (może po wygranej prawicy wesprą nas Włosi pod wodzą dzielnej pani Meloni?).
Nie mniej ważna jest batalia, jaka w sferze prawnej toczy się w naszym społeczeństwie o zabezpieczenie przed zakusami obcego kapitału podziemnych złóż minerałów – majątku obecnego i przyszłych pokoleń Polaków.
Już ponad dwa miliony internautów poznały przesłanie inż. Krzysztofa Tytko – eksperta od geologii i górnictwa, byłego dyrektora wielkiej kopalni, prezesa Ogólnopolskiego Komitetu Obrony Polskich Złóż Naturalnych.
Jak dotąd ogromną większością (ponad 90 proc.) koncesji na eksploatację podziemnych złóż mineralnych włada spółka PGNiG, w której zdecydowaną większość udziałów (72 proc. ) ma Skarb Państwa, co gwarantuje polską kontrolę nad tym majątkiem.
Otóż koncern PKN Orlen, w którym – po fuzji z Lotosem – Skarb Państwa posiada zaledwie 35,66 proc. akcji, zamierza spółkę PGNiG przyłączyć, by umocnić swą pozycję na rynku, a przede wszystkim podwyższyć udziały Skarbu Państwa w koncernie. Wedle obliczeń prezesa Orlenu (Obajtka), po fuzji z PGNiG udziały Skarbu Państwa sięgną niespełna 50 proc. (Tytko ocenił je na 52 proc.). To niby sporo, ale w sytuacji obecnego chaosu na rynkach w każdej chwili może zajść konieczność szybkiego dokapitalizowania koncernu – dołączenia niepolskiej spółki. Wówczas proporcja rodzimego kapitału spada.
Włączenie podmiotu posiadającego ponad 90 proc. koncesji górniczych – praktycznie całość polskiego skarbca, naszego depozytu na stulecia – do jednej spółki giełdowej, w której udział państwa polskiego nie będzie zdecydowanie dominujący, to wielkie ryzyko. Wszak każde tąpnięcie giełdowe może kruchą równowagę zachwiać… A jeśli gremia domagające się „restytucji mienia bezdziedzicznego” (że o innych rekinach nie wspomnę) tyko na to czekają?
Nadzwyczajne zgromadzenie udziałowców obu spółek, na którym ma być głosowana propozycja fuzji, odbędzie się już 10 października.
W ubiegły poniedziałek rząd RP zawarł z PKN Orlen porozumienie wyrażające zgodę na fuzję z PGNiG. „Porozumienie zawiera niestanowiące zobowiązania umownego deklaracje intencji* spółki dotyczące: realizacji polityki energetycznej Polski w zakresie, w jakim dotyczy ona dywersyfikacji źródeł dostaw gazu ziemnego oraz rozwoju na rynkach tego paliwa”.
Komitet (OKOPZN) inż. Tytko zaapelował do rządu polskiego o wstrzymanie tej ryzykownej operacji. Oczywiście ważna jest pozycja naszej sztandarowej firmy Orlen… Czy jednak PGNiG, jako strażnik narodowej przyszłości (wg inż. Tytko, mamy zasoby węgla na 700 lat!) nie jest o niebo ważniejszy?!
* „/…/ niestanowiące zobowiązania umownego deklaracje intencji /…/” Oj, to nie brzmi dobrze. ©℗
Janusz Ławrynowicz
Janusz Ławrynowicz, dziennikarz i publicysta "Kuriera Szczecińskiego".
Autor bloga patrzy na rzeczywistość "pod prąd" i nie poddaje się poprawności politycznej. Komentuje wynaturzenia w polityce i gospodarce.