Na to pytanie nasz najbardziej znany jasnowidz z Człuchowa wstrzymał się od odpowiedzi, podobno przestraszył się własnych wizji.
Sęk w tym, że przyszłość jest wynikiem tego, co działo się wcześniej i dzieje się dziś. Stąd uznawana przez niektórych za fatalistyczną teza ks. Bozowskiego, iż „nie ma przypadków, są tylko znaki (które należy dostrzec i umieć odczytać)” wyraża prastarą prawdę, że wszystko ma swoją przyczynę.
Choć rząd pociesza nas, że Polska, za sprawą bezprecedensowej, nieograniczonej (i niestety bezwarunkowej) pomocy walczącej Ukrainie, stała się „mocarstwem humanitarnym” i świat to docenia, konkrety tego nie potwierdzają. Amerykanie (globalne elity) coraz wyraźniej „zachęcają” nas do… wojny z Rosją. Nie daj Boże.
Natomiast sterowana przez Niemcy Komisja Europejska, rezygnując z jakichkolwiek dyplomatycznych ceregieli, wstrzymała należne nam pieniądze, otwarcie żądając od Polski rezygnacji z resztek samodzielności w ramach wspólnoty. To oczywiście brutalny szantaż. Ale to także wspaniała okazja – jaka być może prędko albo i wcale się nie powtórzy – do uwolnienia się ze związku, w którym nikt się z naszym interesem nie liczy! To szansa odrzucenia kosztownej i bezsensownej ideologii klimatycznej, zakazującej nam korzystania z własnych bogactw naturalnych, a narzucającej kretyński haracz („ślad węglowy”). Być może ostatnia możliwość odepchnięcia tym razem zachodniej neokomunistycznej zarazy, tym razem splecionej z promowaniem dewiacji. Czy są jeszcze w narodzie siły zdolne obudzić ducha samodzielności jak przed stu pięcioma laty?
Już początek 2023 roku stawia nam trudne zadanie. 11 stycznia nasz Sejm ma zdecydować, czy Polska zgodzi się na pożegnanie z ostatnimi atrybutami niezależności, własnym modelem sądownictwa, rodziny i edukacji, w zamian za tzw. Fundusz odbudowy, który w dużej części stanowi kredyt, a który możemy wydać tylko na cele określone przez unijne dyrektywy?
Szykuje się frontalna debata albo jakaś druga Magdalenka.
Niestety, tuż przed wigilią Bożego Narodzenia prezydent III RP A. Duda podpisał ustawę o zmniejszeniu o ponad 13 mld zł funduszy, jakie państwo polskie przeznaczy w 2023 roku na lecznictwo. Nie dość, że służba zdrowia kuleje, że kryzys gospodarczy, zwłaszcza wysoka inflacja, która pojawiła się wiele miesięcy przed wojną na Ukrainie, podraża wszelkie usługi. Tymczasem resort zdrowia z pomocą tzw. sądów lekarskich zawiesza w prawach wykonywania zawodu najlepszych, najuczciwszych medyków, którzy odważyli się nie tylko skutecznie leczyć chorych ludzi, ale także ostrzegać przed ryzykiem masowych szczepień preparatami pozostającymi w fazie eksperymentu.
Poziom zamożności społeczeństw przekłada się wprost na stan zdrowia i średnią długość życia ludzi. Polska, która stosunkowo niedawno dołączyła do grupy krajów „średniozamożnych”, od dwóch lat przeżywa regres. Dziś ten trend dotyczy całej Europy.
Najwyraźniej tak urzeczywistnia się słynna diagnoza doradcy prezydenta Mitterranda modnego filozofa Jacquesa Attali, który uznał, że ludzie starzy i chorzy, niezdolni do wydajnej pracy, jako społecznie bezużyteczni powinni być stopniowo eliminowani.
I już wtedy – pod koniec lat 80. – taki pogląd nie przerażał Zachodu. Dziś to samo – już jako program – proponują niekoronowani władcy świata, globaliści na czele z Klausem Schwabem, który otwarcie pochwala chiński model społeczeństwa, łączący komunizm (dla mas) z kapitalizmem korporacyjnym (dla elit władzy).
W polskich mediach głównego nurtu nie ma nawet cienia polemiki z tym, co głoszą fanatycy ratowania Matki Ziemi, „zielonej energii”, mnogości płci czy „bezobjawowych chorób”. Oznacza to, że owe media są w rękach ludzi owe poglądy propagujących…
Niestety, okres pandemii zdławił w wielu z nas inicjatywę, zniechęcił do samodzielnego myślenia i wspólnego działania w interesie ogółu.
Na szczęście są i tacy, których ten trudny czas zahartował, uodpornił na centralnie rozsiewany strach. Nauczył cierpliwości i uporu w obronie prawa i wolności. To niesie iskrę nadziei. ©℗
Janusz Ławrynowicz, dziennikarz i publicysta "Kuriera Szczecińskiego".
Autor bloga patrzy na rzeczywistość "pod prąd" i nie poddaje się poprawności politycznej. Komentuje wynaturzenia w polityce i gospodarce.