Piątek, 22 listopada 2024 r. 
REKLAMA

Barak też można polubić

Data publikacji: 2023-07-31 07:45
Ostatnia aktualizacja: 2023-12-23 05:55

Niespełna miesiąc temu (w czerwcu) instytut badania opinii Social Changes zapytał Polaków: czy popierasz członkostwo twego kraju w Unii Europejskiej?

Aż 74 proc. uczestników ankiety odparło twierdząco, w tym 47 proc. określiło swą postawę jako „zdecydowanie za”.

Zaledwie 14 proc. opowiedziało się za wyjściem z Unii.

Przy tak jednoznacznym (by nie rzec ślepym) poparciu eurokołchozu nad Wisłą, o wyjściu z unijnej stodoły nie ma co marzyć. Nawet gdyby dach zawalił się wszystkim na głowy, a inne narody przezornie uciekły. Polacy najwyraźniej chcą wytrwać do ostatka. Nawet jeśli opresje związane z tym członkostwem wielokrotnie przewyższają plusy. Tak silne jest zaszczepione rodakom przekonanie, że „Unia daje”.

Że już nie wspomnę o takim szczególe, jak obowiązek spłacania wspólnie zaciągniętej przez kraje Unii pożyczki na tzw. Krajowy Fundusz Odbudowy, z której Polska nie dostała ani centa. W podobnej sytuacji maleńkie Węgry zachowują twarz. Orban oświadczył Brukselce: wy nam nie płacicie funduszu, my wstrzymujemy składkę.

Tymczasem stosunek przywódców państw „starej Unii” do Polski – bezmiar szykan i upokorzeń zaaplikowanych w ostatnich trzech latach naszym przedstawicielom – na pewno nie daje poczucia godnej pozycji we Wspólnocie. Raczej sugeruje, że Polacy – którzy mają tak potulnych, tak łatwych do wykiwania przywódców – są narodem mało ambitnym, stworzonym do posłuszeństwa innym, sprytniejszym.

Nawet znękani wojną Ukraińcy, tak hojnie, ofiarnie przez Polskę wspomagani w walce z najazdem Rosji, miast gorąco dziękować oraz wyznając własne ciężkie przewiny z ponurej przeszłości pokornie błagać o przebaczenie, silni poparciem USA, odgrażają się nam, swym dobroczyńcom za to, że w obronie własnego rolnictwa zamykamy granicę przed importem ukraińskiej żywności. Słowem – czarna komedia.

W latach 80., tkwiąc w socjalistycznej RWPG, Polacy gremialnie marzyli o wspaniale rozwijającym się europejskim Wspólnym Rynku.

Potem – pod wpływem mediów Okrągłego Stołu – rodacy uwierzyli, że dla Unii Europejskiej, która przekształciła się w europejską wspólnotę gospodarczą,nie ma alternatywy. Choć już wtedy mieliśmy wolne media, wśród nich i takie, które przed owym tworem (euro-potworem?) ostrzegały.

Pamiętam, jak pod koniec dekady lat 90. uczestniczyłem w grupie dziennikarzy podróżujących po krajach Unii, by przedstawić Polakom, na czym owa wspólnota polega. Po ciekawej wycieczce do Francji opisałem swe wrażenia w „Kurierze”, przedstawiając nie tylko blaski, ale i cienie unijnej rzeczywistości. Okazało się, że z dalszych wojaży moje nazwisko skreślono (uczynił to jeden ze znanych europosłów z partii rządzącej). Tak to skarcono mnie za niedostatek zachwytu. Jak za czasów starej, dobrej komuny…

Tymczasem wręcz żelazne przywiązanie większości rodaków do idei trwania w Unii narzuca politykom swoisty kaganiec. Mogą otwarcie krytykować brukselskie porządki, nawet bardzo ostro, ale na pytanie, czy uważają, że należy wyjść z UE, odpowiadają niejasno, po prostu kręcą, aby nie zrazić do siebie wyborców, w ogromnej większości ślepo w Unii zakochanych. Po prostu chcą być przez lud wybrani. Nawet Konfederacja, tak trafnie punktująca unijne nieprawości i absurdy, unika jak ognia konkluzji, a zwłaszcza określenia „polexit”. Znaczy to, że to wyraziste stronnictwo zaczyna poważnie myśleć o udziale w rządzeniu krajem nad Wisłą.

Odnotowuję jednak ze smutkiem, że 74 proc. narodu, o tak wspaniałej historii, bez walki rezygnuje z niepodległości. Zatroskanych o finanse nie rusza, że budżet unijny w przyszłym roku ma mocno schudnąć. Jak tu się cieszyć, że większość rodaków – nawet w obliczu wyraźnych kroków uniokratów w stronę budowy superpaństwa pod niemieckim przewodem, czyli IV Rzeszy (o czym trąbi nawet PiS!), nie wyobraża sobie życia poza eurokołchozem.

W epoce minionej 45 lat żyliśmy w „obozie pokoju”, ale w „najweselszym baraku”. Czy dziś nasz barak jest równie wesoły? ©℗

Janusz ŁAWRYNOWICZ

Komentarze

mbc
2023-08-07 20:09:25
Panie Ławrynowicz, to Węgry były najweselszym barakiem. Tytuł ten został im nadany przez zachodnich dyplomatów. Nie powinniśmy tego określenia Węgrom kraść tylko dlatego, że się ono tak bardzo nam podoba. Za to byliśmy być może tym najbardziej pijanym barakiem.
W baraku
2023-08-01 10:02:14
Można robić kariery jak pokazuje przypadek różnych cimoszewiczów i im podobnych maści przeróżnej...
k....k12
2023-08-01 07:13:25
Trzeba popatrzec,jak funkcjonują państwa na zachód od Polski, które w UE nie są i nigdy nie były,w tym Turcja.Balcerowicz swoim planem ,,załatwił gospodarke na cacy", a denominacja złotówki zrobiła z Polaków dziadów. Taka padgatowka i nie było wyjścia.Trzeba umiec samodzielnie żeglowac,aby odejśc z kołchozu i miec kraj o zdrowych strukturach,a wystarczy popatrzec na sądy w PL. Polacy nie są państwowcami.Dla ,,śfagra" wszystko,dla reszty twarde prawo-myśl turańska. PRAWO DŁUGOPISU TONIEGO HALIKA
ubbvu
2023-07-31 12:17:24
Do tz: Poczytaj człowieku o historii PRL...
TZ.
2023-07-31 10:48:33
He, he, pamiętamy: "albo Unia, albo Białoruś". Nikt wtedy nie wołał: "Polska!", bo wiadomo, że Polak musi mieć nad sobą pana. Skąd się bierze taka mentalność w narodzie, że trzeba być komuś podporządkowanym? I to jeszcze w taki sposób jak Polska Unii. Ta zależność jest większa niż zależność PRL od ZSRR. Ruscy nas przynajmniej nie upokarzali.
Panie redaktorze
2023-07-31 10:07:58
Problem sprowadza się do sznurków za które pociągają inni, Polacy za ok 10..15 lat poczują czym jest zjednoczona Europa... Nie miejmy złudzeń, dlaczego my np kupujemy używane czołgi z USA w cenie nowego a nowe w 3x wyższej cenie niż inni sojusznicy USA. Tzw zjednoczonej prawicy to nie przeszkadza bo jak powiedział prezydent Polin A. Duda, Polska nie załatwia nic dla siebie, od dekad załatwiamy sprawy dla innych. Celnie taką postawę opisał Feliks Koneczny. Polityka bezalternatywna...
ubbvu
2023-07-31 08:20:38
Lepiej w sowieckim kołchozie, redaktorze? Bo innych opcji nie ma...

Dodaj komentarz

HEJT STOP
0 / 500