Korzystanie z pomocy społecznej, zasiłków, świadczeń, zapomóg dla jednych jest trudną koniecznością, dla innych sposobem na życie. Szczególnie biegli potrafią wybrać z tego garnuszka, ile się tylko da. Odmowy nie znoszą, więc gdy ich podanie rozpatrywane jest negatywnie, do pracownika socjalnego, mającego pomóc podopiecznemu w meandrach losu, leci taka wiązanka: „Ty łajzo, siedzisz na dupie, nic nie potrafisz, nic nie robisz i jeszcze utrzymujesz się z moich podatków! Złożę na ciebie skargę do prezydenta!”.
Każdy, kto znalazł się w trudnej sytuacji życiowej i nie jest w stanie sam się z tym uporać, może się starać o wsparcie w instytucjach pomocowych, z których pierwszą są właściwe ośrodki pomocy społecznej. Chodzi m.in. o ubóstwo, bezdomność, bezrobocie, niepełnosprawność, długotrwałe choroby, bezradność w sprawach opiekuńczo-wychowawczych i prowadzeniu gospodarstwa domowego, zdarzenia losowe i sytuacje kryzysowe.
Wachlarz wsparcia w OPS-ach jest bardzo szeroki. By uzyskać tam pomoc finansową, trzeba spełnić warunki kryterium dochodowego wskazanego w Ustawie o pomocy społecznej. Od 1 października br. dla osoby samotnie gospodarującej będzie to miesięczny dochód nieprzekraczający 701 zł (obecnie jest to 634 zł), dla osoby w rodzinie do 528 zł (obecnie jest to 514 zł). Świadczenia pieniężne, które można uzyskać, to m.in.: zasiłek stały, zasiłek okresowy, zasiłek celowy i specjalny zasiłek celowy. Do tego dochodzi cały obszar świadczeń niepieniężnych – praca socjalna, schronienie, posiłek, odzież i obuwie, usługi opiekuńcze, szkolenia, doradztwo rodzinne, terapia. A także, w sytuacjach koniecznych, opłacanie składki na ubezpieczenie zdrowotne.
Pracownicy socjalni mają świadomość, że jest grono matek 500 plus, które z domu nie wyjdą. Nie interesuje ich żadna zmiana.
– Jeśli nie ma możliwości aktywizacji zawodowej takiej kobiety, ona woli siedzieć i oglądać „Romanticę”, ale dzieci są zadbane, zaopiekowane, nas to nie boli – mówi pracownik OPS. – Tam gdzie dzieciom dzieje się źle, podejmujemy zawsze twarde decyzje. ©℗
Cały artykuł w „Kurierze Szczecińskim”, e-wydaniu i wydaniu cyfrowym z 28 września 2018 r.
Anna GNIAZDOWSKA
Fot. Robert STACHNIK (arch.)