Do makabrycznego zdarzenia doszło w nocy z piątku na sobotę przy ul. Józefa Romana w Szczecinie. Nie żyją trzy osoby. Według informacji radia RMF FM mężczyzna zabił nożem teściową i żonę, potem popełnił samobójstwo. Świadkiem zbrodni miało być 11-letnie dziecko.
Dramat rozegrał się podczas domowej imprezy. 45-latek miał rzucić się z nożem na 63-letnią kobietę. Od ciosów nożem ucierpiała też jego 35-letnia żona, która zmarła w szpitalu. Napastnik odebrał sobie życie.
Prokuratura potwierdza jedynie, że w mieszkaniu przy ul. Józefa Romana śmierć poniosły trzy osoby.
- Na miejscu zdarzenia były realizowane czynności przez prokuratora z udziałem techników kryminalistyki oraz policji - mówi prok. Alicja Macugowska- Kyszka, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Szczecinie-. - Zakończyły się w sobotę w godzinach przedpołudniowych. Przeprowadzono oględziny miejsca zdarzenia, zabezpieczono ciała trzech osób, które w związku z tym zdarzeniem zmarły. Planowane jest przeprowadzenie sekcji sądowo-lekarskiej tychże osób. Aktualnie trwa zabezpieczanie śladów jak również gromadzenie materiału dowodowego w celu wyjaśnienia przebiegu i okoliczności tego zdarzenia.
Sąsiedzi z bloku nie mogą uwierzyć w tę tragedię.
- Jestem wstrząśnięta tym, co się stało - mówi sąsiadka mieszkająca piętro niżej. - Kwadrans przed drugą w nocy obudził mnie przeraźliwy krzyk kobiety. Wstałam spanikowana, nie wiedziałam co się dzieje. Słyszałam jak sąsiadka krzyczy do kogoś: "Dzwoń na policję, dzwoń na policję". Takie odgłosy dobiegały z łazienki. Później odgłosy przeniosły się do kuchni. Słyszałam głos sąsiada: "Mów to, mów". A potem charczenie. Później się uciszyło i za chwilę przyjechała policja. Policjant pytał chłopca na półpiętrze, gdzie jest ojciec. Otworzyłam drzwi i zobaczyłam drugiego policjanta, szedł szybkim krokiem. Inny powiedział do niego nerwowo "Dzwoń na pogotowie", jakby trzeba było ratować życie.
Kobieta mieszka w tym bloku pół roku. Parę z synkiem mijała na klatce schodowej.
- Mieszkamy w bloku, gdzie wiadomo, przez ściany wszystko słychać: psa który szczeka, rozmowy, wiedziałam nawet kiedy sąsiad się goli - opowiada. - To normalna rodzina. Dla mnie kulturalni ludzie, zadbani, eleganccy, chłopiec też dopatrzony. Nie było nic, co by mnie, jako sąsiadkę, niepokoiło. Jakieś odgłosy, libacje alkoholowe, broń Boże. Na pewno nic, co by wskazywało, że może dojść do takiej tragedii.
W piątek ok. godz. 17, kiedy wracała do domu, widziała gości, którzy szli piętro wyżej z poczęstunkiem.
- Słychać było, że jest jakieś spotkanie, ale nie było to nic uciążliwego - mówi. - Około godz. 23 sąsiad trochę podgłośnił muzykę, ale to nadal nie było uciążliwe. Słyszałam, że tańczyli. Potem usnęłam. Aż obudził mnie ten przeraźliwy krzyk sąsiadki…
(gan)