Młodzi ratownicy ze świnoujskiego WOPR oferują pomoc osobom, które w związku z kwarantanną są uziemione w domu. Odbiorą telefon, przyjadą pod wskazany adres, zrobią zakupy. Działają od kilku dni i otrzymują kolejne prośby o wsparcie. – Jeżeli ktoś jest w potrzebie, to niech się nie krępuje. Pomożemy – mówią „Kurierowi”.
Można zadzwonić pod dyżurny telefon 578 557 906 lub skontaktować się z Miejskim Ośrodkiem Pomocy Rodzinie w Świnoujściu. Ratownicy WOPR posiadają identyfikatory. Zakupy należy zaplanować tak, żeby wystarczyły na dwa-trzy dni.
– W inicjatywie uczestniczy grupa ratowników w wieku od 20 do 23 lat. Wśród ludzi, którzy potrzebowali pomocy, jest m.in. objęta kwarantanną rodzina mieszkająca na prawobrzeżu Świnoujścia oraz matka, która samotnie wychowuje dziecko. Wiadomo, nie zostawi przecież malca w aucie, żeby pójść do sklepu. Nie ma więc tak naprawdę określonego przedziału wiekowego osób, które potrzebują tego typu pomocy. Nie chodzi tylko o osoby starsze – mówi „Kurierowi” Jarosław Włodarczyk, szef świnoujskiego WOPR.
Część ochronnego ekwipunku, tj. rękawiczki i płyny dezynfekujące ratownicy otrzymali z urzędu. Paliwo opłacają z prywatnych pieniędzy. Ale prowadzone są rozmowy z jedną z firm, która wyraziła chęć wsparcia i doposażenia ratowników.
– W grupie wsparcia jest obecnie pięć osób. Chęć pomocy zgłosili kolejni nasi młodzi ratownicy, obecnie studenci, którzy wobec pandemii wracają do Świnoujścia, nie mogą wysiedzieć w domu i po prostu chcą pomagać – dodaje J. Włodarczyk.
Ale takich inicjatyw jest w Świnoujściu więcej; np. w Hufcu Ziemi Wolińskiej ZHP grupę wsparcia dla seniorów tworzą dorośli harcerscy instruktorzy. Obok wielu negatywnych skutków pandemii są więc i te pozytywne. Ludzie starają się wzajemnie wspierać i być silni wobec kolejnych informacji o zakażonych w Polsce i na świecie osobach. A jeszcze inni idą o krok dalej i dają też coś od siebie, jak świnoujscy ratownicy.
BaT
Fot. WOPR Świnoujście