W nocy z czwartku na piątek w miejscowości Stobno (gmina Kołbaskowo) doszło do pożaru na terenie firmy zajmującej się skupem i recyklingiem pojazdów. Ogień objął składowisko sprasowanych wraków samochodowych, a w akcji ratowniczej wzięło udział 50 strażaków.
Zgłoszenie o pożarze Komenda Powiatowa Państwowej Straży Pożarnej w Policach otrzymała w czwartek kilkanaście minut przed godz. 21.
- Po dojeździe na miejsce okazało się, że pożar ma jakieś 900 metrów kwadratowych powierzchni - relacjonuje st. bryg. Przemysław Grzybowski, oficer prasowy Komendy Powiatowej Państwowej Straży Pożarnej w Policach.
- Paliło się składowisko sprasowanych wraków ułożonych w stosie na wysokość około 10 sztuk w górę. Czyli łącznie około 1000 wraków było objętych pożarem. W działaniach udział wzięło 17 zastępów straży pożarnej. W tym zarówno Państwowa Straż Pożarna, jak i Ochotnicze Straże Pożarne.
Łącznie na miejscu pracowało 50 strażaków. Poza jednostkami PSP i OSP, działali również: policja, grupa ratownictwa chemicznego z Komendy Miejskiej, grupa operacyjna z Komendy Wojewódzkiej PSP oraz pracownicy Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska.
Jak poinformował Michał Ruczyński, rzecznik WIOŚ w Szczecinie, inspektorzy udali się na miejsce zdarzenia jeszcze w czwartek wieczorem, po otrzymaniu informacji od służb. Byli tam także w piątek.
Najważniejszą kwestią dla WIOŚ jest obecnie zabezpieczenie wód pogaśniczych.
- Z naszych informacji wynika, że ten zakład nie był podłączony do kanalizacji ogólnej, czy do rowów melioracyjnych - mówi rzecznik. - Czyli te wody pogaśnicze powinny zostać w ich zbiornikach, które mają obowiązek posiadać – wyjaśnił Michał Ruczyński.
Obecnie inspektorzy WIOŚ ustalają, jaka była pojemność tych zbiorników, aby upewnić się, że nie doszło do wycieku zanieczyszczonej wody do środowiska.
Rzecznik zaznaczył, że z uwagi na rodzaj prowadzonej działalności, zakłady takie powinny posiadać zbiorniki bezodpływowe zgodnie z zasadami ochrony środowiska. Ma to zapobiegać przedostawaniu się płynów, olejów i innych materiałów np. do kanalizacji.
To nie był pierwszy pożar w tym zakładzie. Po każdym takim zdarzeniu WIOŚ prowadzi kontrolę. Tak będzie i tym razem.
- Sprawdzamy zawsze po takim pożarze, niezależnie jaki to zakład, czy wszystko było magazynowane zgodnie z zasadami – mówi rzecznik WIOŚ.
W piątek o godzinie 10 akcja jeszcze trwała.
- Działania trwają, chociaż w tym momencie już trwa tylko dogaszanie, porządkowanie, zbieranie naszego sprzętu - informował nas o godz. 10 Przemysław Grzybowski.
W nocy istniało ryzyko skażenia powietrza dymem. Strażacy ze Szczecina, dysponujący odpowiednim sprzętem, badali jakość powietrza.
- Nie wykryli żadnych substancji, które mogłyby być groźne dla mieszkańców pobliskich miejscowości - uspokaja przedstawiciel PSP.
Przemysław Grzybowski zapewnił również, że nie było zagrożenia dla zdrowia i życia osób postronnych ani ryzyka przeniesienia się ognia na pobliskie zabudowania. Nikt nie uległ żadnym obrażeniom.
(sag)