W 43. rocznicę wprowadzenia w Polsce stanu wojennego „Światło Wolności” zapłonęło w piątkowy wieczór na pl. Solidarności, tuż obok rozświetlonej na biało-czerwono filharmonii. Pod pomnikiem Anioła Wolności poległych, represjonowanych, internowanych, a także tych, którzy wówczas stracili pracę i zmuszeni zostali do emigracji z kraju wspominali dawni opozycjoniści, uczestnicy i świadkowie tamtych wydarzeń.
Symboliczne znicze zapalili gospodarz uroczystości, Krzysztof Męciński, dyrektor szczecińskiego oddziału Instytutu Pamięci Narodowej, Leszek Smykowski, współzałożyciel Niezależnego Związku Studentów w Akademii Rolniczej, radny Maciej Kopeć, uczestnik strajków studenckich, Piotr Mync, organizator kanałów przerzutowych i redagujący pisma drugiego obiegu, Władysław Dziczek, opozycjonista ze Stoczni Szczecińskiej oraz wielu innych już emerytowanych stoczniowców.
W ciszy oddali hołd i skłonili głowy przed pomnikiem, by uczcić pamięć o ofiarach i pokrzywdzonych przez stan wojenny.
– Generał Jaruzelski i jego komunistyczna junta wypowiedzieli wojnę polskiemu narodowi. To tragiczne dla naszego kraju wydarzenia opóźniły proces odzyskania niepodległości przez Polskę. Pamiętajmy o ofiarach stanu wojennego – mówił Krzysztof Męciński, dyr. dyrektor szczecińskiego Oddziału IPN jednocześnie dziękując tym, którzy nie zapomnieli o upamiętnieniu rocznicy wprowadzenia stanu wojennego.
Wśród zgromadzonych na placu znalazło się wielu szczecinian - dawnych stoczniowców i członków „Solidarności", do dziś, już jako emeryci, podtrzymujących tradycje związkowe. Na placu pod Aniołem Wolności gorąco wspominali i komentowali wydarzenia z 13 grudnia 1981 roku.
- Przychodzimy tu co roku. To bardzo ważna rocznica, bo wprowadzenie stanu wojennego była tragedią dla narodu polskiego. Przeogromną tragedią - podkreśla Jan Mordasiewicz, uczestnik strajków w stoczni. - Gdy ogłoszono stan wojenny miałem 27 lat. Tamta władza to bandyci, gangsterzy - jeden człowiek wypowiedział wojnę całemu narodowi - używa ostrych słów, nie szczędząc przy tym opinii o obecnej ekipie rządzącej.
- Sowiecki bandyta, zdrajca narodu - dopowiada Ryszard Liszewski. - Miałem 21 lat, gdy wprowadzono stan wojenny. - A tu jest kolega, którego ojciec czynnie uczestniczył także w wydarzeniach Grudnia 70. Pracował z Edmundem Bałuką, który był jednym z najważniejszych działaczy szczecińskiej antykomunistycznej opozycji demokratycznej okresu PRL - tłumaczy emerytowany stoczniowiec.
- Pamięć o tamtych wydarzeniach nie może zginąć - podkreślali z całą mocą ci, którzy spotkali się pod Aniołem Wolności. Wcześniej uczestniczyli w porannych wydarzeniach pod stocznią, potem w rocznicowej mszy, która odbyła się w kościele pw. św. Stanisława Kostki.
Stan wojenny został wprowadzony 13 grudnia 1981 roku i trwał aż do 22 lipca 1983 roku. Miał tragiczny bilans - zginęło około stu osób, a ok. 10 tysięcy zostało internowanych. „Światło Wolności” nie zapłonęło tylko na szczecińskim pl. Solidarności - to ogólnopolska akcja Instytutu Pamięci Narodowej.
(kel)