Wkrótce minie rok, kiedy to Adrian M. uprowadził spod domu w Wołczkowie ośmioletnią wówczas Maję. Teraz porywacz przechodzi obserwację psychiatryczną, przedłużoną na wniosek biegłych. Musi liczyć się też z tym, że jeśli usłyszy zarzut, będzie on poważniejszy niż dotychczas. Prokuratura ma już niezbędne dokumenty potwierdzające, że mężczyzna ma za sobą ponad rok odsiadki, także za uprowadzenie - w Wielkiej Brytanii.
To była jedna z najgłośniejszych spraw w ubiegłym roku w kraju. Po raz pierwszy w Polsce uruchomiono Child Alert - o zaginięciu informowano we wszystkich mediach. W poszukiwania zaangażowano setki policjantów, z Polski i Niemiec. Jakiego samochodu szukać, mundurowi wiedzieli dzięki monitoringowi zainstalowanej na budynku restauracji, znajdującej się w pobliżu domu dziewczynki.Ta na szczęście znalazła się po niemal dobie - kilkadziesiąt kilometrów od Szczecina, już po niemieckiej stronie. Pomógł w tym telefon od spacerowicza, który nabrał podejrzeń wobec dziwnie zachowującego się mężczyzny. Kilka dni po zdarzeniu Adriana M. przekazano w Kołbaskowie polskiemu wymiarowi sprawiedliwości. Twierdził, że nie chciał Mai zrobić nic złego. ©℗
E. KOLANOWSKA
Więcej we wtorkowym "Kurierze Szczecińskim" i e-wydaniu z dn. 5.04.2016 r.
Fot. Dariusz GORAJSKI
Porywacz Mai Adrian M. (tutaj podczas przekazania w Kołbaskowie) poddawany jest teraz obserwacji psychiatrycznej