Odwołania minister edukacji Anny Zalewskiej żąda Krajowa Sekcja Oświaty i Wychowania NSZZ "Solidarność". Na poniedziałkowej konferencji zachodniopomorscy związkowcy mówili, że minister lekceważy zgłaszane przez nich projekty. To drugi, po ZNP, związek oświatowy, który domaga się odwołania szefowej resortu edukacji. Czy jej miejsce zajmie wiceminister Maciej Kopeć?
Związkowcy z "Solidarności" przygotowali plakat "Cała prawda o płacach nauczycieli" - z tabelami miesięcznych wynagrodzeń. Wynika z niego, że nauczyciel stażysta na rękę otrzymuje 1956 zł, nauczyciel kontraktowy - 2052 zł, nauczyciel minowany - 2437 zł, nauczyciel dyplomowany - 2775 zł.
- W całej Polsce odbywają się dzisiaj konferencje prasowe w miastach wojewódzkich, na których informujemy o niezadowoleniu nauczycieli, wynikającym z otrzymywania niskich wynagrodzeń i prowadzenia złej polityki edukacyjnej przez minister Zalewską - powiedziała Mirosława Mazurczak, przewodnicząca zachodniopomorskiej Sekcji Oświaty i Wychowania NSZZ "Solidarność" w Szczecinie.
Związkowcy podkreślali, że najniższe krajowe wynagrodzenie to obecnie 2250 zł brutto dla osób bez kwalifikacji. Nauczyciel po studiach z tytułem magistra otrzymuje niemal tyle samo.
- To w najwyższym stopniu polityka antyedukacyjna. Tak niskie wynagrodzenie powoduje odejścia nauczycieli ze szkół do innych zawodów. W tej chwili brakuje już fizyków, matematyków, chemików, nauczycieli języka angielskiego, a nawet religii - wymieniała Mirosława Mazurczak. - Ta polityka jest degradująca z przyczyn materialnych, ale nie tylko.
Zdaniem związkowców wprowadzone przez minister zmiany zasad oceniania nauczycieli są bardzo niekorzystne. Według przewodniczącej zgodnie z nowymi regulaminami rzadko który nauczyciel otrzymałby ocenę pozytywną. Solidarność więc żąda wycofania się z tego trybu oceny. Żąda też wzrostu płac od 1 stycznia o 15 proc., a nie jak zapowiada MEN 5 proc.
Aleksandra Olejnik, wiceprzewodnicząca regionalnej sekcji oświatowej "Solidarności" dodała, że zmiany w szkołach negatywnie wpływają i na nauczycieli, i na uczniów.
- Dzieci są wyczerpane, programy przeładowane, a poziom wiedzy spada. Mamy coraz mniej czasu na sprawy wychowawcze, których przybywa, ponieważ młodzi ludzie mają ogromne problemy. Według nowej oceny, jeśli się zajmę dzieckiem uzależnionym, otrzymam jeden punkt, innych punktów nie zrobię i okaże się, że do zawodu się nie nadaję - mówiła.
Jej zdaniem uzyskanie 95 punktów na ocenę wyróżniającą, która ma dać nauczycielowi dyplomowanemu dodatek 500 plus jest nie do osiągnięcia. M. Mazurczak dodała, że ten dodatek to obietnica bez pokrycia, zaś A. Olejnik dodała, że to różnicowanie nauczycieli, bo mianowany nie pracuje wcale mniej niż dyplomowany, a 500+ mu nie przysługuje.
Jako bolączki trapiące polską szkołę przewodnicząca wymieniła: przerost biurokracji, dokumentowanie bezpłatnych godzin, tzw. karcianych, przez co nauczyciele zajmują się dokumentacją ze szkodą dla realizacji programu dydaktycznego. Zapytana przez "Kurier", czy dialog na linii związek-ministerstwo byłby lepszy, gdyby ministrem został obecny wiceminister Maciej Kopeć, odpowiedziała: - Z Maciejem Kopciem współpracujemy od dawna, to nauczyciel, który ma doświadczenie w pracy pedagogicznej w szkole zawodowej, katolickiej i najlepszej w kraju, czyli XIII LO. Na pewno dobrze zna problemy oświaty i potrafi się porozumieć ze środowiskiem. Byłaby to dobra kandydatura, także dla naszego regionu, ale to nie my podejmujemy decyzję.
Zapytana dlaczego tak późno związkowcy z NSZZ "Solidarność" reagują na negatywne zmiany w edukacji odparła, że dotychczas liczyli na porozumienie
- Byliśmy słuchani, ale nie zostaliśmy wysłuchani - dodała.©℗
Elżbieta KUBERA
Fot. Dariusz GORAJSKI