Przed Sądem Okręgowym w Szczecinie odbyła się w piątek (25 bm.) kolejna rozprawa w sprawie ustawiania przetargów Agencji Nieruchomości Rolnych na sprzedaż ziemi z zasobów Skarbu Państwa. Spośród niemal trzydziestu rolników, którym postawiono zarzuty dotyczące zakłócania przebiegu przetargów, kilkunastu nie stawiło się w sądzie z powodu żniw. Ku zaskoczeniu sądu na rozprawie nie pojawił się też prokurator.
Przedstawiciel oskarżyciela przybył do sali rozpraw na ul. Kaszubskiej dopiero po przerwie. Sędzia Józef Grocholski uznał tę sytuację jako „niecodzienną”.
W trakcie składania wyjaśnień przez oskarżonych rolnicy nie przyznawali się do zarzucanych im czynów. Prezentowano m.in. protokoły z nagrań podsłuchiwanych rozmów telefonicznych, które w latach 2013-2015 prowadzili rolnicy przed przetargami, a które związane były ze sprzedażą ziemi. Jeden z oskarżonych oznajmił, że to nie rolnicy powinni stanąć przed sądem lecz dyrektor ANR w Pyrzycach, „bo to on sprowokował tę sytuację”.
– On stworzył taką sytuację, że rolnicy kłócili się o działki (działek było dużo mniej niż popyt wśród rolników, przyp. autora), które szły na przetarg. W efekcie rolnicy żarli się o ochłapy, które agencja wystawiała na przetargach. A on później – jak się dowiedziałem – szedł na policję i donosił – mówił oskarżony Sławomir K.
Szczególnie interesujące były zeznania Krzysztofa Masternaka, byłego przewodniczącego rady powiatowej Zachodniopomorskiej Izby Rolniczej w Pyrzycach, który stwierdził m.in., że spotkania rolników przed przetargami, w czasie których jakoby dochodziło do zmowy między uczestnikami licytacji, inicjowało samo kierownictwo ANR w Pyrzycach. Mówił przed sądem, że wyceny ziemi oferowanej w przetargach przez ANR były zawyżane, a podaż zbyt mała. To powodowało, że „rolnicy zachowywali się nieracjonalnie i kupowali za wszelką cenę”.
Pyrzyckie Stowarzyszenie Rodzinnych Gospodarstw Rolnych Pokrzywdzonych przez ANR chce, by sąd przesłuchał w charakterze świadka m.in. byłego ministra rolnictwa.
R.K. Ciepliński
Fot. Dariusz Gorajski