"Przemoc domowa nie jest prywatną sprawą" - przypomniała podczas poniedziałkowej debaty o przemocy w rodzinie prokurator Agata Badura, podkreślając jednocześnie, jak fundamentalne znaczenia dla ofiary ma to, żeby ktoś bliski zwrócił uwagę na jej problem i wyrwał ją z poczucia beznadziei. Dyskusję w sali sesyjnej Urzędu Miasta zorganizował Komendant Miejski Policji.
- Wiemy dobrze, że jeśli chodzi o przemoc w rodzinie, to jedna instytucja, jakokolwiek by nie była, nie jest w stanie jej minimalizować - przyznał mł. insp. Andrzej Biernat, zastępca komendanta miejskiego policji. - Przemoc w rodzinie jest zjawiskiem, jest przyczyną i jest skutkiem.To może być przemoc fizyczna, psychiczna, seksualna, może być wiele innych form.
Z przedstawionych przez policję danych wynika, że na przykład niebieskich kart założono w tym roku więcej niż w w roku ubiegłym - co może świadczyć nie tyle o tym, że aktów przemocy jest więcej, ale o większej świadomości ofiar, które częściej zwracają się o pomoc. Statystyka z tego roku: policja wszczęła czynności w 142 takich przypadkach, sformułowano 54 akty oskarżenia, wobec 90 osób zastosowano środki zapobiegawcze.
- Z tego roku mam 1283 niebieskie karty - stwierdził Jacek Ciechowicz z interdyscyplinarnego zespołu ds przemocy w rodzinie. - Jeśli się mówi, że ten rodzaj przemocy dotyka tylko osób z tak zwanego maginesu społecznego, to jest to dla reszty społeczeństwa alibi, wymówka, że ich to nie dotyczy. Muszę ten stereotyp - i nasze dobre samopoczucie - zburzyć całkowicie. Przemoc domowa jest zjawiskiem demokratycznym, dotyczy wszystkich wszystkich warstw społecznych, bez względu na wykształcenie. Ona może się różnić - w przypadku dołów społecznych częściej mamy do czynienia z pobiciami, w przypadku osób z wyższym wykształceniem częstsza jest przemoc psychiczna. Przemoc fizyczną widać od razu, możemy reagować, a przemocy psychicznej nie widać i może ona doprowadzić na przykład do samobójstwa.
Dr Maria Ilnicka-Mądry zwróciła uwagę na to, że osoby, które były bite w dzieciństwie, często powielają te zachowanie w dorosłym życiu - bo nie znają innego stylu życia.
- Absolutnie nie jest tak, że przemoc jest tylko prywatną sprawą ofiary lub bliskich - powiedziała prokurator Agata Badura. - Od 10 lat pracuję w prokuraturze, prowadziłam lub nadzorowałam kilkaset spraw związanych z przemocą w rodzinie i tylko w bardzo nielicznych przypadkach było tak, że bez interwencji zewnętrznej, bez wsparcia, doszło do ujawniania przemocy, do zastosowania wobec sprawcy środków zapobiegawczych, do przerwania tego, co ma miejsce. Osoba pokrzywdzona funkcjonuje w pewnych mechanizmach psychicznych, trwających miesiącami lub latami, w poczuciu bezradności, które uniemożliwia jej poradzenie sobie z tą sytuacją. Sprawca to oczywiście wykorzystuje, tak powstaje samonapędzające się koło. Jeśli ofiara nie otrzyma wsparcia zewnętrznego - i nie musi być to od razu wsparcie policji czy prokuratury, ale po prostu osoby bliskiej - to ta przemoc będzie trwała. Nie ma takiej sytuacji, że sprawca obudzi się rano i powie sobie: no, dobra, już nie będę stosował przemocy. Bez wsparcia nastąpi eskalacja. Miałam takie sytuacje, że zaczeło się od gróźb i wyzwisk, potem szły uszkodzenia ciała, aż do zabójstwa - to nie są bardzo częste sytuacje, ale się zdarzają.
Więcej na ten temat w piątkowym wydaniu "Kuriera Szczecińskiego".
©℗
Alan Sasinowski
Fot. Dariusz GORAJSKI
Na zdjęciu: debatę w Urzędzie Miasta zorganizował Komendant Miejski Policji.