W sobotę (9 lutego), dokładnie w 76. rocznicę rzezi, której dokonali ukraińscy nacjonaliści spod znaku OUN-UPA w polskiej kolonii Parośla I, na Cmentarzu Centralnym w Szczecinie odsłonięty zostanie pomnik Ofiar Nacjonalistów Ukraińskich w latach 1939-1947. Zbrodnia dokonana w Parośli uznawana jest za początek zaplanowanego przez ukraińskich nacjonalistów i zrealizowanego planu ludobójstwa na ludności polskiej zamieszkującej Wołyń, Galicję Wschodnią i Lubelszczyznę.
Niespełna dwa lata temu, w czwartą rocznicę ustawienia Krzyża Wołyńskiego na Cmentarzu Centralnym w Szczecinie, odbyła się uroczystość wmurowania „urny pamięci” pod pomnik Ofiar Nacjonalistów Ukraińskich. Tak więc po wielu latach starań, które czyniły szczecińskie środowiska kresowe, w końcu rozpoczęła się budowa pomnika, który – zgodnie z intencjami pomysłodawców – upamiętnić ma ofiary ludobójstwa dokonanego na kresach II Rzeczypospolitej w latach 1939-47.
– Depozytariuszem idei pomnika było środowisko 27 wołyńskiej dywizji AK. Idea pojawiła się już w 1979 roku – powiedział Jerzy Mużyło, prezes stowarzyszenia Kresy Wschodnie Dziedzictwo i Pamięć. – Ze względów politycznych pomysł nie mógł być wówczas zrealizowany. Idea odżyła w 2012 roku, kiedy ustalano przebieg uroczystości 70. rocznicy tzw. krwawej niedzieli, czyli 11 lipca 1943, kiedy to jednego dnia zginęły tysiące Polaków. Wtedy jednak poświęcono jedynie tablicę rocznicową w szczecińskiej katedrze. Poświęcił ją osobiście kardynał Mieczysław Mokrzycki, metropolita lwowski. W 2014 roku powstało stowarzyszenie Kresy Wschodnie Dziedzictwo i Pamięć. Trzy lata później podpisało ono umowę dotyczącą budowy pomnika z Instytutem Pamięci Narodowej w Szczecinie. Był już wówczas projekt, także techniczno-budowlany, uchwała Rady Miasta, zgody konserwatorów i zarządu cmentarza – dodał.
Pomnik stanął nieopodal Krzyża Wołyńskiego, który ustawiono w 2013 roku i który przez kilka lat był jedynym w Szczecinie symbolem upamiętniającym ofiary zbrodni ukraińskich nacjonalistów.
Ten skromny w formie, aczkolwiek wymowny monument, ma kształt piramidy, która w istocie jest fragmentem szczytu ściany z kawałkami dwuspadowego dachu typowego wiejskiego domu. Bryła wykonana jest z betonu i pokryta – płytami z kamienia. Zgodnie z projektem, na poszyciu dachu są wymienione miejscowości, z których została przywieziona ziemia, na której dokonano zbrodni ludobójstwa. Jest także inskrypcja – „Pamięci Ofiar nacjonalistów ukraińskich w latach 1939-1947”.
W „Urnie Pamięci”, która wmurowana została pod pomnikiem, znajduje się także ziemia z 28 miejscowości, w których do dziś w bezimiennych masowych grobach spoczywają pomordowani w latach 1939-1947.
– Pomnik nie jest przeciwko narodowi ukraińskiemu, lecz jest wyrazem pamięci o ofiarach – podkreśla Jerzy Mużyło. – Bolesne jest to, że cmentarzy pomordowanych ciągle nie ma. Chcielibyśmy jednak, by stosunki miedzy sąsiadami układały się dobrze i by opierały się na prawdzie. Chcielibyśmy, by prawda wreszcie wybrzmiała. Zakłamywanie historii nikomu nie wyjdzie na dobre.
W sobotniej uroczystości, która rozpocznie się o godzinie 10, wezmą również udział przedstawiciele ocalałych czeskich Wołyniaków, którzy na Wołyniu i w Galicji Wschodniej stanowili sporą grupę mniejszości narodowej. Wielu z nich podzieliło tragiczny los Polaków.
Odsłonięcie pomnika planowano pierwotnie na 11 lipca 2018 roku, dokładnie w 75. rocznicę tzw. krwawej niedzieli, kiedy to jednego dnia z rąk ukraińskich nacjonalistów zginęły tysiące Polaków. Nie doszło jednak do tego ze względu na korektę projektu.
Na pomnik złożyły się fundusze od prywatnych darczyńców oraz środki budżetowe IPN-u.
Roman CIEPLIŃSKI