Kierowca autobusu, który 7 marca odparł atak agresywnego pasażera spotkał się w piątek z Piotrem Krzystkiem, prezydentem Szczecina, który podziękował mu za jego czyn.
Kierowcę autobusu zaatakował 27-latek z Bydgoszczy. Mężczyzna najprawdopodobniej się nie zorientował, że wsiadł do autobusu przyspieszonego, który nie zatrzymuje się na wszystkich przystankach.
W pojeździe jadącym w kierunku szczecińskich Zdrojów i os. Słonecznego było niewielu pasażerów - było wcześnie, przed godz. 7 rano. Bydgoszczanin przycisnął przycisk przy drzwiach dając kierowcy do zrozumienia, że chce wysiąść na przystanku na żądanie. Ale przyspieszony autobus na tym przystanku się nie zatrzymuje. Kierowca, choć otrzymał informację, że pasażer chce wysiąść, przejechał przystanek.
Wtedy zbulwersowany podróżny podszedł do kabiny. Chciał koniecznie wysiąść. Domagał się zatrzymania pojazdu. W pewnym momencie chwycił za kierownicę, próbując zmienić kierunek jazdy. O mały włos doprowadziłby do tragedii - pojazd zjechał bowiem w kierunku barierek chroniących auta przed wypadnięciem z estakady.
Doszło do szarpaniny pomiędzy kierowcą a intruzem. Na szczęście prowadzącemu udało się wypchnąć pasażera z kabiny. Chwilę później mężczyzna uciekł.
- Zaskoczony byłem maksymalnie - opowiadał po zdarzeniu kierowca autobusu. - Zupełnie się nie spodziewałem takiej agresji.
Policja zatrzymała mężczyznę, który zaatakował kierowcę dzień później. Nie było z tym problemów, w pojeździe znaleziono jego torbę m.in. z dokumentami.
(lw)
Fot. Dariusz Gorajski