PO: Reforma oświaty cofa nas do XX wieku

 

W szkołach zmieniono wszystko: strukturę, programy nauczania, podręczniki, budynki. Nie ma cudów, by w dziewięć miesięcy tak duże zmiany zostały wprowadzone dobrze. A wprowadzanie ich tyle trwało: od grudnia 2016 r. do września 2017 roku - przypominają członkom PiS szczecińscy radni PO.

Radni Platformy Obywatelskiej, jak zaznaczyli "w dążeniu do prawdy", zwołali w środę konferencję prasową w odpowiedzi na sobotnią konferencję PiS.

 - Wbrew temu, co pan minister Kopeć i pani radna Jacyna-Witt twierdzą, subwencja oświatowa nie pokrywa wydatków na oświatę. W Szczecinie subwencja pokrywa 70 proc. kosztów oświaty, a w innych miastach naszego województwa jedynie 50 proc. tych kosztów - odniósł się do przedstawionych przez PiS danych radny PO Paweł Bartnik.

Podał zestawienia: w 2016 r. Szczecin dokładał do subwencji oświatowej 20 proc. środków z miejskiego budżetu, a w 2019 r. dokłada 30 proc. Zdementował też wiarygodność słów wiceministra edukacji, jakoby subwencja pokrywała w całości płace nauczycielskie. - W 2016 roku subwencja w 100 procentach starczała na płace nauczycieli w Szczecinie, a w 2019 roku tylko na 94 procent tych płac - przytoczył dane Paweł Bartnik.

Zdaniem radnych PO brak pieniędzy na oświatę to efekt rządowej reformy edukacji, której skutkiem był także kwietniowy strajk nauczycieli. - Był to największy strajk w historii polskiej oświaty. Ani przed wojną ani po niej nigdy takiego strajku w oświacie nie było  - mówił radny. - Nauczyciele walczyli o lepsze pensje, lepszą oświatę, lepsze warunki pracy, by do oświaty szli najlepsi ludzie. Nie chciano z nimi rozmawiać i strajk zawieszono. Czy zostanie wznowiony, trudno dziś powiedzieć. Teraz wchodzi podwyżka wynikająca z umowy, którą z rządem zawarła jako łamistrajk NSZZ "Solidarność". Kilka dni temu ministrowie finansów i edukacji powiedzieli, że mają na tę podwyżkę miliard złotych. Trwają obliczenia na ile to starczy, czy na 50 procent, czy na 70 procent podwyżki?

Radny dodał, że samorządy muszą dodatkowo angażować pieniądze ze swoich budżetów na inwestycje w szkołach związane z reformą. Zdaniem radnej Urszuli Pańki reforma rządu PiS likwidująca gimnazja uderza w jakość szkół i niszczy jedno z najlepszych ogniw edukacji.

- Międzynarodowe badania PISA w 40 krajach świata OECD wykazały, że na początku wprowadzenia gimnazjów polscy piętnastolatkowie w zakresie czterech kompetencji: czytanie ze zrozumieniem, matematyka, przedmioty przyrodnicze i logika byli na dole tabeli. Ostatnio znajdowali się już w czołówce, zajmują szóste miejsce z matematyki wśród najbardziej rozwiniętych krajów świata - podała Urszula Pańka. -  Badania prowadzone przez węgierskich ekspertów Horna i Druckera potwierdziły, że progres naszych uczniów wynika właśnie z tego, że w systemie edukacji są gimnazja.

Radni dodali, że jeśli system wydawał się rządowi PiS zły, wystarczyło go poprawić, a nie burzyć. Ich zdaniem likwidację gimnazjów podważa też najnowsze badania Instytutu Badań Edukacyjnych dotyczące agresji w szkołach. W szkołach podstawowych - 13 proc. wśród 11-latków, 11 proc. wśród 13-latków, w gimnazjach - 7 proc. wśród 15-latków.

- Platforma, jeśli wygra wybory, też nie przywróci już gimnazjów, bo szkoła potrzebuje spokoju i równowagi a nie chaosu i bałaganu -  dodała Urszula Pańka. - Skutki tej reformy będziemy odczuwać jeszcze przez lata. Do dziś nie są znani autorzy nowych podstaw programowych, do końca nie wiadomo, ile godzin przeznaczono na ich realizacje.

Dodała, że choć jesteśmy w XXI wieku, polska szkoła została cofnięta przez tę reformę do wieku XX.©℗

Tekst i fot.: Elżbieta KUBERA