Pacjent broni oddziału hematologii szpitala wojskowego

 

Kartki z informacją takiej treści co jakiś czas można przeczytać na ścianie szpitalnego korytarza, drzwiach wejściowych na oddział i drzwiach do sali chorych. Co jakiś czas, bo plakaty ktoś zrywa. Znikają. A potem znów się pojawiają. O strajku więc nie wszyscy wiedzą. Tylko ci, którzy mają szczęście o nim przeczytać.

Jednak o zamiarze likwidacji oddziału słyszał każdy.

– Jesteśmy zaniepokojeni – mówi strajkujący pacjent. – Nie wiemy, co z nami będzie. Podobno już niedługo nie będzie tego oddziału, a przecież nasze zdrowie jest od niego uzależnione.

Pacjenci podkreślają, że nie są informowani o planach na przyszłość – dowiedzieli się tylko o tym, że hematologii już wkrótce ma nie być. Domagają się więc kontaktu z władzami szpitala. Niestety, jak na razie nikt z nimi na ten temat nie rozmawiał.

Pod informacją o podjęciu strajku Władysław Dawlud zebrał podpisy blisko pięćdziesięciu chorych. Ale zapewnia, że nie planuje żadnych demonstracji czy głodówek. Jego protest jest jedynie przejawem zaniepokojenia.

Komendant 109. Szpitala Wojskowego w Szczecinie uspokaja.

– Nie będzie likwidacji oddziału – podkreśla płk Krzysztof Pietraszko. – O tym nie ma mowy. Planowane jest tylko przeniesienie oddziału hematologii do Szpitala Klinicznego nr 1 przy ul. Unii Lubelskiej.

Dlaczego? Powodów jest kilka.

Cały artykuł w „Kurierze Szczecińskim”, e-wydaniu i wydaniu cyfrowym z 26 października 2018 r.

Tekst i fot. Leszek Wójcik