Za tydzień, działalność w swojej nowej siedzibie zainauguruje szczecińska Opera na Zamku. Zagrożenia terminu otwarcia nie ma, choć formalny termin zakończenia inwestycji przesunięto na 15 grudnia, a jej rozliczenia - na 31 grudnia.
Modernizacja siedziby muzycznego teatru od dawna sprawia problemy: upadłość wykonawcy, nierozstrzygnięte przetargi, problemy z podwykonawcami - to wszystko sprawiło, że planowane na 2013 rok zakończenie remontu, trzeba było przesunąć o dwa lata. Jak jednak zapewniają przedstawiciele opery, tym razem nie ma mowy o żadnych zagrożeniach dla założonego planu.
- Inwestycja liczy się jako całość i nie można jej rozliczyć, jeśli nie mamy na miejscu wszystkiego, co jest w niej zapisane - tłumaczy Tomasz Ostach, rzecznik prasowy instytucji. - W tym wypadku chodzi o kilka mebli do części administracyjnej, pojedyncze sztuki wyposażenia warsztatu, których firma nie ma na stanie i musi ściągać z zewnątrz oraz pościel do pokoju gościnnego. Kilka naszych reklam zewnętrznych będzie wisiało w różnych miejscach po 20 listopada, bo to element kampanii promocyjnej, zachęcającej do zaglądania na naszą stronę i odwiedzin opery.
Rzecznik informuje także, że dwutygodniowe wydłużenie inwestycji nie wiąże się z żadnymi dodatkowymi kosztami.
- Nie ma też mowy o jakichkolwiek zmianach w repertuarze - mówi Ostach. - Brakujące elementy wyposażenia nie dotyczą ani części artystycznej budynku, ani widowni. 20 listopada rozpoczynamy imprezy inauguracyjne, z premierą „Balu maskowego" Giuseppe Verdiego i koncertem Patricii Petibon.
Przebudowa opery kosztuje ponad 70 milionów złotych. 75 proc. tej kwoty to unijne środki z Regionalnego Programu Operacyjnego. ©℗
(kas)
Fot. Dariusz GORAJSKI (arch.)