Do Muzeum Narodowego w Szczecinie trafiła kolekcja miniaturowych rzeźb stworzonych na przestrzeni wieków przez japońskich rzemieślników. Muzeum przekazał ją mieszkający w Szczecinie dr Marek Seyda. Obiektów jest ponad 280.
- Rzadko zdarza nam się kolekcjoner, który dzieli się z nami bezinteresownie całą kolekcją, do tego kolekcją tak ciekawą i obszerną - przyznał Lech Karwowski, dyrektor MN. - Odblask Orientu, który dla Europy jest w pewnym sensie twarzą Innego a zarazem nauczycielem, bo i tak się zdarzyło, dzięki tej kolekcji znalazł się u nas w muzeum.
M. Seyda poinformował, że wszystkie figurki są zrobione z kości - słonia, mamuta, wielbłąda, morsa. Część z nich to netsuke. W dawnej Japonii stanowiły ozdobę kimon. Kimona nie miały kieszeni, Japończycy drobne przedmioty trzymali więc w woreczkach przymocowanych do pasa sznurkiem, na którego końcu umieszczano właśnie netsuke. Z czasem Japończycy zaczęli ubierać się po europejsku, założyli garnitury. Wtedy rzeźby netsuke zostały wyparte przez ozdobne figurki przedstawiające scenki z codziennego wiejskiego życia. One też znalazły się w kolekcji pana Marka.
- Jak mówi przysłowie, do grobu tego nie wezmę, a jak bym zaczął sprzedawać figurki, to cała kolekcja, którą zbierałem z żoną przez 50 lat, mogłaby się rozejść, nic by po niej zostało. Wtedy pomyślałem, że najlepszym rozwiązaniem tej sytuacji jest podarowanie kolekcji jako całości - mówił M. Seyda. - Samych netsuke jest dziewięć rodzajów. W XVIII wieku panowała moda na europejskość i zaczęto masowo produkować netsuke z wizerunkiem Holendra. Holandia była państwem kolonialnym. Europejczyków, a zwłaszcza Holendrów, nazywano długonosymi. Japończykom to strasznie imponowało, bo duży nos w Japonii to niespotykana rzadkość. Teraz te europejskie figurki są niesłychanie drogie.©℗
Więcej na ten temat w „Kurierze Szczecińskim” i eKurierze z 9.11.2022 r.
(as)
Film: Dariusz Gorajski