Nauczyciele boją się, że stracą pracę. Z danych Urzędu Miasta Szczecina wynika, że do szkół pójdzie w tym roku tylko 60 proc. rocznika. Będzie mniej klas pierwszych w podstawówkach i mniej potrzebnych etatów nauczycielskich.
Czarny scenariusz jest taki: 32 oddziały, zamiast 90 w szczecińskich szkołach podstawowych. Gdyby tak się stało, pracę mogłoby stracić około 60 nauczycieli. Za tym idą cięcia w administracji i obsłudze, czyli razem ok. 100 etatów. Miasto, dyrektorzy szkół, nauczyciele i związki zawodowe liczą, że tak źle nie będzie.
- Nauczyciele zaczęli się bać w momencie, gdy zmienił się zapis w ustawie o systemie oświaty, mówiący o tym, że teraz o tym, czy sześciolatek pójdzie do szkoły decydują wyłącznie rodzice - przyznała Maria Świerczek, prezes szczecińskiego oddziału Związku Nauczycielstwa Polskiego. - Urząd Miasta ma ogromny problem, dyrektorzy szkół wielki ból, a nauczyciele i pracownicy mnóstwo obaw.
Obecny rocznik sześciolatków to ok. 2,1 tys. uczniów. Gdyby wszyscy poszli do szkoły, powstałoby ok. 90 oddziałów. Ankietę UM wypełniło ponad 1,3 tys. rodziców. Tylko 60 proc. z nich deklaruje posłać dzieci do szkoły. To zaledwie 780 uczniów, którzy wypełniliby ok. 32 oddziały w klasach pierwszych. Gdyby podobnie wybrały osoby, które ankiet nie wypełniły, dałoby to ledwie 50 oddziałów. Szkół podstawowych jest w Szczecinie 40.
- Chcielibyśmy uniknąć zwolnień, bo nie jest to długofalowy spadek dzieci, dlatego przygotowujemy pakiet godzin dodatkowych dla uczniów. Chcemy by nauczyciele, którzy nie będą mieli godzin dydaktycznych, zostali wykorzystani w opiece. System tak, czy inaczej będzie ich potrzebował. Poza tym zwolnienia to koszty związane z odprawami - deklarował prezydent Piotr Krzystek na wtorkowym briefingiu.©℗
Elżbieta KUBERA