Nadzwyczajna sesja sejmiku. Apelu o rezygnację Geblewicza nie będzie

Marszałek Olgierd Geblewicz zachowa swoje stanowisko. Fot. Ryszard Pakieser  

Sejmik zachodniopomorski nie zaapeluje do marszałka województwa Olgierda Geblewicza o rezygnację ze stanowiska - a tego apelu chcieli radni Prawa i Sprawiedliwości. Uważali, że marszałek powinien ustąpić z powodu zdarzenia drogowego na S3, w którym wziął udział i które zostało uwiecznione na dostępnym w internecie filmie. Zdaniem rządzącej sejmikiem większość radni nie powinni osądzać postawy marszałka, zanim swoich działań w tej sprawie nie zakończy policja. 

Małgorzata Jacyna-Witt: "Zachowanie i wyjaśnienie pana marszałka były szalenie bulwersujące"

- W naszej opinii Olgierd Geblewicz podważył swoim zachowaniem zaufanie do siebie, kierowanego przez siebie zarządu województwa oraz samorządu województwa, którego jest reprezentantem - mówiła Małgorzata Jacyna-Witt, przewodnicząca klubu PiS.  - W uzasadnieniu podkreśliliśmy fakt, że na członkach zarządu województwa spoczywa szczególna odpowiedzialność za wizerunek samorządu województwa. Wszyscy widzieliśmy filmik, na którym mogliśmy obserwować zachowanie pana marszałka, czytaliśmy w mediach komentarz pana marszałka. Zachowanie i wyjaśnienie pana marszałka były szalenie bulwersujące.

Wedle przewodniczącej ktoś, kto piastuje wysokie stanowiska publiczne, jest wręcz skazany na bardzo ścisłe trzymanie się litery prawa. Jacyna - Witt podkreślała także, że ewentualny apel radnych nie byłby obligatoryjny dla marszałka i ten mógłby go zignorować - dlatego apel byłby przede wszystkim wyrażeniem woli, stanowiskiem w kwestii etycznej, a nie elementem politycznej gry.  

- Apeluję o wzięcie odpowiedzialności za bezpieczeństwo w ruchu drogowym, za wychowanie młodzieży, za pokazanie swoją postawą całemu społeczeństwu, jak powinni się zachowywać ludzie będący osobami publicznymi - puentowała radna.

Olgierd Geblewicz: "Sejmik powinien zająć się skandalicznym podziałem środków unijnych"

Marszałek zaapelował o nieprzyjmowanie projektu uchwały PiS-u w sprawie apelu. Poinformował, że nie może brać aktywnego udziału w debacie z przyczyn procesowych, w sprawie zdarzenia na S3 trwa bowiem postępowanie organów ścigania.   

- Policji nie dano dokończyć postępowania - stwierdził marszałek. - Sprawa została przejęta przez prokuraturę w momencie, gdy okazało się, że dotyczy ona mnie, czyli polityka opozycji. Trudno, żeby nie dostrzegać tych politycznych, pisowskich działań w tym zakresie. Informacje, które do mnie dotarły, jasno wskazują na to, jaka była metodologia przejęcia tej sprawy przez prokuraturę - i że stoją za nią działacze PiS-u.

Geblewicz wskazał także, że kwesta zaufania społecznego jest rozstrzygana w życiu publicznym tylko w jednym momencie, w dniu wyborów. Zadeklarował, że zawsze przestrzegał tej reguły i zawsze jej będzie przestrzegał. Zdaniem marszałka kolizjami powinien zajmować się nie sejmik, ale policja. 

- Sejmik województwa zachodniopomorskiego dzisiaj powinien zajmować się skandalicznym podziałem funduszy unijnych na przyszłą perspektywę, z poszkodowaniem naszego regionu - ocenił. - To są kwestie, które interesują ludzi. Nie mówimy o 5 czy 10 milionach, tylko o kwocie pół miliarda. 

Różne kluby, różne oceny 

Radny Koalicji Obywatelskiej Wojciech Dorżynkiewicz ocenił, że sprawa kolizji Geblewicza jest mocno upolityczniona.

- Gdyby po każdym wypadu pisowskich ministrów, posłów miałby zbierać się sejm RP, to zajmowałby się tylko tymi wypadkami, a połowa członków rządu Prawa i Sprawiedliwości straciłaby stanowiska - powiedział.

Przypomniał o kolizjach z udziałem m.in. premier Beaty Szydło, prezydenta Andrzeja Dudy, ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry. 

- Różnica między tymi zdarzeniami jest taka, że tutaj kierował marszałek, a tam kierowcami nie były osoby wymienione przez radnego Dorżynkiewicza - ripostował Michał Kamiński z klubu PiS.  

Artur Wezgraj z Bezpartyjnych Samorządowców powiedział, że choć nikogo to nie tłumaczy, to mało kto ma czyste sumienie w zakresie przestrzegania przepisów ruchu drogowego. Dodał, że dopiero za jakiś czas dowiemy się, jaka jest kwalifikacja zdarzenia na S3. 

- Nie powinniśmy w tej chwili próbować dokonywać osądu, bo przyjęcie takiego apelu będzie tego rodzaju osądem - mówił. - Nie warto się tym apelem zajmować, dopóki nie będzie wyraźnej decyzji ze strony organów, które są do tego uprawnione. 

Na tym samym stanowisku stał Olgierd Kustosz z klubu Polskie Stronnictwo Ludowe - Sojusz Lewicy Demokratycznej. 

- Nie jesteśmy ani ekspertami, ani świadkami, ani stroną tego wydarzenia - powiedział. - Marszałek wywiązuje się ze swoich obowiązków służbowych wzorowo. 

Radny PiS Paweł Mucha przypomniał, że marszałka nie wybiera się w wyborach powszechnych - wybierają go radni. Jest więc pracownikiem samorządu. 

- Wśród obowiązków pracowników samorządu jest przestrzeganie prawa, zachowanie się z godnością w miejscu pracy i poza nim - przekonywał. - Jesteśmy pracodawcami marszałka. Nie bądźmy sądem, nie bądźmy prokuraturą, nie bądźmy policją. Bądźmy ludźmi, którzy wykonują swoje obowiązki jako radni. Marszałek odwoływał się do tego, że jego mandat pochodzi z wyborów. Tak, mandat radnego. Ale to nie jest apel o rezygnację z mandatu.  

Ta argumentacja sejmikowej większości nie przekonała. ©℗

Alan Sasinowski