Oczy ze zdziwienia przecierali pracownicy biurowi Zarządu Dróg Powiatowych w Kołobrzegu. Gdy wyszli przed budynek, w którym pracują, na schodach ujrzeli martwą sarnę. Truchło było częściowo rozszarpane przez inne zwierzęta.
Szybko okazało się, skąd wzięła się martwa sarna. Przywiózł ją własnym samochodem radny powiatowy Krzysztof Zadka, reprezentujący barwy Prawa i Sprawiedliwości.
Jak twierdzi szefowa ZDP Magdalena Dąbrówka, polityk był bardzo niemiły. Kobieta nie ukrywa, że sytuacja ją totalnie zaskoczyła, bo jak się okazało, było to zwierzę, które zostało wcześniej zlokalizowane przy wjeździe do miejscowości Sarbia. ZDP powiadomił o martwej zwierzynie, leżącej przy drodze, specjalistyczną firmę, zajmującą się utylizacją padliny. Gdy ta przyjechała we wskazane miejsce, okazało się, że truchła już nie było. Jak się potem wyjaśniło, zabrał je radny Zadka i zawiózł do siedziby Zarządu Dróg Powiatowych.
Polityk, który jest także myśliwym, wyjaśnia, że zrobił to pod wpływem zniecierpliwienia. To on bowiem zgłaszał dwa dni wcześniej ZDP, że przy drodze leży potrącona przez samochód sarna.
Postępowanie Krzysztofa Zadki było bardzo niebezpieczne. Prawo zakazuje osobom postronnym dotykać martwych zwierząt. Przewożąc padlinę do siedziby Zarządu Dróg Powiatowych, radny spowodował zagrożenie epidemiologiczne. Na miejsce trzeba było wezwać służby weterynaryjne oraz sanitarne. Teren wokół ZDP został z polecenia sanepidu odkażony. Weterynarz odciął sarnie głowę i przekazał ją do badań. Chodzi o sprawdzenie, czy zwierzę nie było chore na wściekliznę.
Sprawą nieroztropnego radnego zajmie się policja. Mężczyźnie grozi grzywna. ©℗
(pw)
Fot. Archiwum