– Tych wysypisk jest mniej, nie mają już trwałego charakteru i nie są tak rozległe. Obecnie mówimy raczej nie o dzikich wysypiskach, ale o miejscach, które są zaśmiecane. A z takimi mamy ostatnio do czynienia nawet na terenach rekreacyjnych, które powinny być po prostu czyste – podkreśla Joanna Wojtach, rzecznik prasowy Straży Miejskiej w Szczecinie.
Usuwanie śmieci i likwidacja dzikich wysypisk są kosztowne. W ubiegłym roku w budżecie miasta zabezpieczono na ten cel aż 2,5 mln zł. Llikwidacją śmieci zajmował się także Zakład Usług Komunalnych, PKP i szereg innych instytucji. Często nie można do nich dojechać, a do ich likwidacji trzeba użyć specjalistycznego i drogiego sprzętu.
Wyrzucanie śmieci na dziko – chociaż można to robić za darmo, wrzucając je do pojemników bądź w przypadku odpadów problemowych albo wielkogabarytowych wywieźć je do ekoportów – ciągle wielu mieszkańcom miasta, a także firmom (głównie budowlanym) wręcz weszło w krew i trudno z tym walczyć. Oprócz wspomnianych kosztów, a płacą za to wszyscy podatnicy, w tym „śmieciarze”, płacimy za to także estetyką. Z terenów rekreacyjnych w Szczecinie, np. z polanek w lasach miejskich,ZUK wywiózł w 2015 roku ponad 100 ton śmieci. ©℗
(mos)
Fot. (Czytelnik)
Na zdjęciu: jedno ze śmietnisk w prawobrzeżnej Płoni.
Cały artykuł w poniedziałkowym Kurierze Szczecińskim i w e-wydaniu z 11 lipca 2016 r.