Kosztowna powódź chwastów

Rażące zaniedbanie służb odpowiedzialnych za stan miejskiej zieleni doprowadziło do powodzi chwastów, która opanowała zieleniec przy ul. Wyszyńskiego. Utonęły w niej wszystkie kwiaty, nawet hortensje krzewiaste. Fot. Mirosław WINCONEK  

Chwasty opanowały jeden z najbardziej efektownych zieleńców Szczecina, zaaranżowany w rejonie ul. Wyszyńskiego i św. Ducha. Przysłoniły laurowiśnie i hortensje, sięgają usychających koron dereni i buków, a już w nich utonęły szałwie i lawendy. Przez brak należytej pielęgnacji tracimy fragment zielonej inwestycji, która kosztowała prawie pół miliona złotych.

Na zlecenie magistratu firma „Magnolia" Rafała Łapińskiego dla Szczecina zaprojektowała sześć zieleńców, których różnorodność, oryginalność i kompozycyjny układ w pełni zasługiwał na efekt „wow". Projekt doczekał się realizacji dwa lata temu, m.in. po obu stronach Jeziora Słonecznego (od ul. Derdowskiego oraz ul Szeligowskiego), nad Stawem Brodowskim, a także przy ul. Wyszyńskiego. Koszt zielonej inwestycji sięgnął niemal pół miliona złotych.

Kompozycyjnie zostały zaprojektowane tak, aby nie tylko wpasować się w dedykowaną im przestrzeń, ale też znacząco ją wyróżnić, upiększyć. Co w przypadku zieleńca przy ul. Wyszyńskiego miało szczególne znaczenie: na miejsce zielonej transformacji urzędnicy miasta wybrali bowiem teren za gastronomicznymi kontenerami, szpecącymi wjazd na lewobrzeże od strony Mostu Długiego.

Kompozycje z dereni, buków, hortensji krzewiastych, blisko 900 laurowiśni, a też setek werben, lawend, z miskantów, szałwii oraz rozchodników ozdobiły reprezentacyjny - choć do tej pory zaniedbany - opodal Nabrzeża Wieleckiego. Przez sezon o uwagę przechodniów konkurowały hortensje o okazałych kulistych kwiatostanach z rabatami pełnymi białych i fioletowych kwiatów.

Potem część zieleńca posłużyła jako zaplecze budowanego węzła komunikacyjnego „Wyszyńskiego", a przez jego obrzeże przełożono podziemne sieci. I chociaż po tych zabiegach zieleniec reanimowano, to teraz… Zdaje się kompletnie zapomniany przez służby odpowiedzialne za stan miejskiej zieleni. Kosztowne nasadzenia marnieją, przegrywając konkurencję z powodzią wybujałych chwastów.

Trudno zrozumieć, dlaczego w mieście „pływającego ogrodu", które z zieleni uczyniło swą markę, mogło dojść do takiego - nie tylko wizerunkowego - zaniedbania. ©℗

A. NALEWAJKO