O tym, czy wschodnia nitka alei Niepodległości będzie ponownie przejezdna po 14 listopada, czyli w uzgodnionym między Zarządem Dróg i Transportu Miejskiego i Energopolem Szczecin S.A., wydłużonym terminie danym na jej przebudowę, rozstrzygną najbliższe dni. Nieoficjalny, ten czarny, scenariusz mówi o realnym kolejnym poślizgu. Scenariusz bardziej optymistyczny, kompromisowy, zakłada, że być może nitka jezdni zostanie otwarta dla samochodów, a roboty na poboczach jeszcze jakiś czas potrwają ponad wyznaczony drugi termin.
- Harmonogram jest napięty, ale robimy wszystko, by wywiązać się z narzuconego terminu do 14 listopada. Bardzo dużo czasu brukarzom zajmuje teraz układanie kostki i krawężników na poboczach, gdzie będą nowy pas do parkowania i ścieżka rowerowa, przyległe do chodnika, znajdującego się wzdłuż budynków. Musi być ona idealnie dopasowana. Nie może być krzywizn. Trzeba jednocześnie właściwie ustalić wymagane pochyłości i spadki nowej nawierzchni tak, by potem woda nie spływała np. do piwnic pobliskich kamienic - tłumaczy Jarosław Gaszyński, rzecznik prasowy spółki Energopol, generalnego wykonawcy inwestycji.
Sama jezdnia jest już praktycznie gotowa, ale nadal porusza się nią ciężki sprzęt, w tym wywrotki, które dowożą kruszywo na podsypkę i ziemię na odcinki poboczy, w tym te wzdłuż torowiska, w związku z przewidzianymi nasadzeniami nowych roślin i zakładaniem nowych trawników. Zakończyły się wszystkie prace przy instalacjach podziemnych i podłączaniu kabli zasilających nowe latarnie i sygnalizację świetlną od strony wjazdu w aleję od Bramy Portowej. Na ukończeniu są też takie same roboty od wyjazdu z nitki alei na rondo pl. Żołnierza Polskiego i w kierunku Trasy Zamkowej.©℗
Tekst i fot.: Mirosław WINCONEK
Więcej w czwartkowym "Kurierze Szczecińskim" i e-wydaniu