W Polsce pojawiło się kilka kaczkomatów, czyli automatów z karmą dla dzikich kaczek. Te urządzenia mają swoje zalety, ale i wady.
JEDEN z Czytelników „Kuriera" zasugerował, że również w Szczecinie mogłyby powstać kaczkomaty. Automaty z karmą dla dzikich kaczek stoją już m.in. w Giżycku, Złotowie, Kępie Potockiej w Warszawie. Aby móc dokarmiać ptaki, wystarczy wrzucić do niego złotówkę. Dzięki takim urządzeniom kaczki otrzymują odpowiedni dla nich posiłek, czyli np. suche zboże, a nie stary chleb, którym zwyczajowo je raczymy. „Można by w Parku Kasprowicza lub innych parkach w mieście, coś takiego postawić, bo wiele osób karmi kaczki i ptactwo chlebem, a to im szkodzi" - pisze nasz Czytelnik.
Kaczkomaty mają swoje zalety, ale wady. Dr. hab. Dariusz Wysocki, ornitolog z Uniwersytetu Szczecińskiego ma pewne wątpliwości.
- Funkcje edukacyjne takich urządzeń na pewno mogą być pewną wartością, jeśli założymy, że społeczeństwo się w ten sposób uczy. Od dwudziestu lat w Polsce prowadzone są różne akcje edukacyjne na temat dokarmiania ptaków, ale niestety, nie skutkują - mówi D. Wysocki.
Jego zdaniem kaczkomaty mogą być tylko rozwiązaniem sezonowym, pokarm w nich powinien się znajdować od wiosny do października. Nie należałoby ich karmić później, aby zgodnie ze swoim rytmem odleciały na zimę. Jest też jeszcze jeden warunek. - Musiałby być to suchy pokarm, który się nie zepsuje. Krzyżówki np. jedzą żołędzie, ale i to, co znajdą w wodzie - dodaje D. Wysocki. Przyzwyczajanie ptaków do zdobywania pożywienia w jednym miejscu (w pobliżu kaczkomatu) wiązałoby się też z ryzykiem zarażenia pasożytem.
Według Wysockiego, najlepszym miejscem dla ustawiania urządzeń tego typu byłyby upodobane przez kaczki okolice zbiorników ze stojącą wodą, w Szczecinie np. Rusałka. ©℗
(szymw)
fot. Ryszard PAKIESER
Nie samym chlebem kaczka żyje...