Podczas sesji kołobrzeskiej Rady Miasta głos zabrał Marek Śmierzyński, przedstawiciel inwestora, który miał zamiar wybudować w kurorcie Pałac Zdrojowy. Nie było to pierwsze jego wystąpienie. Kilka miesięcy temu w obecności radnych mówił o „emisariuszach, którzy przychodzili z propozycją załatwienia sprawy”. Tym razem poszedł o krok dalej. Powiedział publicznie, że został oszukany przez byłego prezydenta miasta Janusza Gromka.
- Podpisał pan umowę sprzedaży i wielokrotnie zapewniał pan o sposobie zagospodarowania działki. Usiłując sprzedać tę działkę, przedstawiał pan różne propozycje (…) brał pan pieniądze z budżetu miasta i wziął pan ode mnie. Na koniec oszukał pan mnie, mieszkańców Kołobrzegu i partyjnych kolegów. Panie Gromek okradł pan swoją partię. Czy taka osoba powinna być senatorem?! Gromek oddaj mi moje własne, prywatne pieniądze! – grzmiał w trakcie sesji Marek Śmierzyński do nieobecnego w sali byłego prezydenta miasta.
O co dokładnie chodzi? O powierzchnię zabudowy kupionej przez inwestora od miasta działki, położonej niedaleko amfiteatru. W akcie notarialnym zaznaczono, że będzie on mógł ją zabudować w 25 procentach. Dokumenty planistyczne mówią jednak o 16-procentowej zabudowie. Radni chcieli zmienić plan, ale gdy pojawiły się podejrzenia o korupcję, projekt uchwały umożliwiającej rozpoczęcie prac nad korektą wycofano. Poskutkowało to tym, że inwestycja nie ruszyła z miejsca. Pod koniec ubiegłego roku magistrat przegrał z inwestorem spór toczony w Wojewódzkim Sądzie Administracyjnym. Wyrok nie jest jednak prawomocny.
Janusza Gromka, pod adresem którego padły sugestie mówiące o przyjęciu przez niego łapówki, nie było w trakcie wtorkowej sesji na sali obrad. Na wieść o słowach Śmierzyńskiego zapowiedział jednak, że się im przysłucha. Rozgoryczenie mężczyzny tłumaczy brakiem powodzenia planowanej przez niego inwestycji. ©℗
(pw)
Fot. Artur Bakaj