Strażnicy miejscy wraz z operatorami drona antysmogowego kolejny już sezon grzewczy sprawdzają, czym pali się w piecach. Od początku listopada podjęli prawie 200 interwencji po zgłoszeniach mieszkańców i własnych strażników osiedlowych. To co stwierdzili na os. Słoneczne, przeszło jednak wszelkie wyobrażenie na temat tego, czym można palić w piecu.
- Około godziny 18.00 patrol straży miejskiej Oddział Prawobrzeże otrzymał zgłoszenie o duszącym dymie ulatującym z komina jednej z posesji na osiedlu Słonecznym. Po przybyciu na miejsce nie było już żadnych wątpliwości co do tego, czym palone jest w piecu. Z komina wydobywał się ogień o sinoniebieskiej barwie. Za chwilę mogłoby dojść do pożaru - relacjonuje st.insp. Joanna Wojtach, rzecznik Straży Miejskiej w Szczecinie.
Strażnicy natychmiast wezwali na miejsce straż pożarną. Stwierdziła ona po kolorze ognia i dymu, że pali się sadza. Mogła ona powstać tylko przy spalaniu odpadów. Po ugaszeniu ognia, podczas którego został zalany komin (automatycznie nie nadaje się do dalszej eksploatacji), strażnicy miejscy wkroczyli na posesję.
Okazało się, że w tym budynku były już prowadzone kontrole z tytułu braku umowy na wywóz śmieci i braku pojemników na odpady. Późniejsze kontrole wykazywały, iż pojemnik już jest, podpisana umowa też, ale w pojemniku jest niepokojąco mało odpadów.
- Po akcji i sprawdzeniu piwnicy, w której były przygotowane śmieci do spalenia stało się jasne, dlaczego pojemnik był niezapełniany odpadami. Odpady lądowały w piecu, o czym świadczyły chociażby resztki drutów, kabli i resztek drewnopodobnych elementów znalezione w palenisku i obok pieca. Regularnie spalane spowodowały nagromadzenie się sadzy w kominie, aż doszło do jej zapalenia - wyjaśnia Joanna Wojtach.
Za to zachowanie będące wykroczeniem, strażnicy ukarali odpowiedzialną za ten czyn osobę mandatem. Pozostałe koszty, przewyższające wysokość mandatu, to całkowicie nienadający się do dalszego użytku komin, który trzeba będzie postawić na nowo.
(k)
Fot. SM Szczecin